Ukraina i Rosja przerzucają się odpowiedzialnością za śmierć 50 ukraińskich jeńców wojennych przetrzymywanych w areszcie śledczym w Ołeniwce pod Donieckiem. Zdaniem niezależnych ekspertów bardziej prawdopodobna jest wersja Kijowa, że żołnierze zostali zabici przez Rosjan w wyniku ostrzału lub wysadzenia baraku, w którym byli przetrzymywani.
Tragedia wydarzyła się w nocy z czwartku na piątek. W wyniku eksplozji w Ołeniwce zginęło 50 osób, a 75 zostało rannych. Wybuch miał miejsce w budynku baraku, do którego jeńcy zostali przeniesieni dwa dni wcześniej. Choć rosyjskie ministerstwo obrony podało, że w wyniku zdarzenia rannych zostało także kilku funkcjonariuszy aresztu, przedstawiciele marionetkowej, samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej sprostowali, że nikt poza ukraińskimi jeńcami, którzy wcześniej bronili Mariupola, nie odniósł żadnych obrażeń.
Rosja natychmiast oświadczyła, że jeńcy polegli w wyniku ostrzału przeprowadzonego przy użyciu amerykańskiego zestawu artyleryjskiego HIMARS, a celem miało być uciszenie jeńców, którzy zaczęli ponoć przyznawać się do zbrodni wojennych. Niezależni analitycy wskazują jednak, że wygląd uszkodzonego baraku zaprezentowany w rosyjskich mediach nie odpowiada zniszczeniom, które mogłyby powstać w wyniku ostrzału systemem HIMARS. Amerykański zestaw artyleryjski zniszczyłby baraki w znacznie większym stopniu, niż to faktycznie miało miejsce. Co więcej, bardziej zniszczona jest wschodnia strona baraku, tymczasem front jest położony na zachód od Ołeniwki.
Christopher Miller z portalu Politico opublikował wczoraj zdjęcia satelitarne, które mogą wskazywać, że kolonia karna nie została ostrzelana, a barak wysadzono od środka. To wersja, którą podał też doradca biura prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, zaś ukraiński wywiad obarczył odpowiedzialnością wagnerowców i ich kuratora Jewgienija Prigożyna. Większość jeńców stanowili żołnierze pułku Azow, którym przedstawiciele DRL grozili karą śmierci i których Kreml uczynił czarnymi bohaterami propagandy. „Bojownicy Azowa zasługują na egzekucję, ale nie przez rozstrzelanie, a powieszenie, bo nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na upokarzającą śmierć” – napisała na Twitterze ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii.
„Dostępne dowody fotograficzne bardziej wspierają twierdzenia ukraińskie niż rosyjskie, ale na razie nie możemy niezależnie ocenić natury ataku ani która strona jest za niego odpowiedzialna” – napisali eksperci amerykańskiego Institute for the Study of War. „Kremlowska agencja RIA Nowosti opublikowała filmy z aresztu, na których widać ślady pozostawione przez ogień, ale nie są one podobne do szkód, które wyrządziłoby najpewniej uderzenie systemem HIMARS” – dodają specjaliści z ISW.
W niedzielę Moskwa zaprosiła ekspertów Organizacji Narodów Zjednoczonych i Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, choć w zaproszeniu nie sprecyzowano, czy zostaną wpuszczeni na teren aresztu w Ołeniwce. Reakcji ONZ i MKCK zażądały ukraińskie władze, które przypomniały, że po poddaniu mariupolskiego kombinatu Azowstal te organizacje wzięły na siebie gwarancję, że jeńcy pozostaną żywi i zdrowi. Kijów przekonuje, że Rosjanie przeprowadzili pod Donieckiem operację pod fałszywą flagą, by zdyskredytować ukraińską armię i zaszkodzić dostawom zachodniego uzbrojenia. Założyciel Azowa Andrij Biłecki zapowiedział, że winni ataku zostaną „znalezieni i zlikwidowani”. ©℗