Jak podkreślono w komunikacie opublikowanym w poniedziałek na stronie internetowej dowództwa, to przeniesienie jest "częścią szerszej strategii optymalizowania amerykańskich operacji wojskowych, poprawienia wsparcia sojuszników i partnerów przy jednoczesnym zwiększeniu wydajności".
Zaznaczono, że decyzja "odzwierciedla miesiące ocen i planowania", które przeprowadzono w koordynacji z polskimi gospodarzami i innymi sojusznikami z NATO.
Jasionka pod kierownictwem Polski i krajów NATO będzie nadal wykorzystywana do pomocy militarnej Ukrainie - podkreślono w komunikacie.
Amerykańskie wojsko pojawiło się na podrzeszowskim lotnisku wraz z początkiem pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku; od tego czasu Jasionka stała się kluczowym hubem logistycznym dla wsparcia sprzętowego, które państwa zachodnie przekazują Ukrainie. Jako miejsce szczególnie istotne zostało objęte m.in. obroną przeciwlotniczą amerykańskich systemów Patriot.
Z początku wsparcie dla Ukrainy w ramach tzw. grupy Ramstein było kontrolowane przez USA; na mocy ustaleń ze szczytu NATO w Waszyngtonie odpowiedzialność za te kwestię została przeniesiona na NATO, a zatem także inne państwa sojusznicze, które zaczęły brać odpowiedzialność m.in. za ochronę hubu w Jasionce. Dla zluzowania Amerykanów rozmieszczone zostały tam w ostatnich miesiącach systemy przeciwlotnicze z Niemiec i Norwegii.
Reakcja prezydenta Polski na decyzję USA
Prezydent Duda, który przebywa we wtorek z wizytą w Tallinie, podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Estonii Alarem Karisem, że relokacja nie jest wycofaniem wojsk. Jak dodał, nie potrafi wyjaśnić sytuacji "w szczegółach". "Nie wiem, czy to jest w tym momencie realizowane" - zaznaczył Duda.
"Samą sprawę przejęcia odpowiedzialności za kwestie bezpieczeństwa portu lotniczego w Rzeszowie, jego zabezpieczenia, znam" - oświadczył prezydent RP. Dodał, że była to kwestia omawiana na "poziomie sojuszniczym".
Kolejny etap zmniejszania wsparcia USA dla Ukrainy?
Relokacja amerykańskich oddziałów wojsk lądowych z podrzeszowskiej Jasionki, to kolejny etap redukcji ich obecności wojskowej związanej ze wsparciem Ukrainy - skomentował dla PAP szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych portalu Polityka Insight Marek Świerczyński.
Jak zwrócił uwagę Marek Świerczyński, kontyngent rzeszowski, liczący kilkuset żołnierzy, ma być przeniesiony do innych lokalizacji w Polsce. “Oznacza to, że globalnie nie zmniejszy się, przynajmniej na razie, liczba amerykańskich żołnierzy na terytorium RP” - zauważył analityk.
Ocenił, że nie jest to bezpośredni skutek polityki prezydenta USA Donalda Trumpa, bo stopniowe przejmowanie przez NATO odpowiedzialności za wszelkie aspekty wsparcia dla Ukrainy było uzgodnione na ubiegłorocznym szczycie w Waszyngtonie.
Jak przypomniał, kilka miesięcy temu, w styczniu zakończył działania komponent obrony antyrakietowej, wyposażony w wyrzutnie Patriot. Ich zadania przejął mieszany kontyngent niemiecko-norweski, wyposażony w systemy Patriot i NASAMS.
W Europie stacjonuje 84 tys. amerykańskich żołnierzy
“Jednak wycofanie amerykańskich wojsk z Rzeszowa współgra ze strategią obecnej administracji zmniejszania zaangażowania i kosztów” - zauważył analityk.
Jego zdaniem administracja Trumpa będzie dążyć do redukcji sił rozmieszczonych w Europie, a sprzyjać temu będzie uzgodnienie rozejmu między Rosją a Ukrainą. “Jeśli to nastąpi, trzeba spodziewać się cięć także w obecności sił USA w Polsce. Ale do tej decyzji jest jeszcze daleko” - skonkludował Świerczyński.
W Europie stacjonuje 84 tys. amerykańskich żołnierzy, w tym w Polsce około 10 tys., w Niemczech – 37 tys., a we Włoszech – 13 tys. W sumie na kontynencie znajduje się ponad 40 amerykańskich baz wojskowych, głównie w Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii.