Obecność i zaangażowanie Donalda Tuska są dziś potrzebne; potrzebny jest nowy początek współpracy środowisk opozycji demokratycznej, nowy punkt, od którego będziemy budować razem - powiedział we wtorek były lider PO Grzegorz Schetyna

Schetyna pełni od poniedziałku obowiązki przewodniczącego regionu dolnośląskiego PO, co umożliwia mu powrót do Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej. Poprzedni szef regionu, europoseł Jarosław Duda, złożył w poniedziałek rezygnację z zajmowanej funkcji. Schetyna był do tej pory jego zastępcą we władzach regionu.

Polityk wyraził we wtorek zadowolenie z powrotu na funkcję, którą już pełnił w przyszłości (strukturami dolnośląskiej PO kierował w latach 2001-2013). "Cieszę się, bo wracam na stare miejsca. To dosyć ważne, bo wiele dzieje się w Platformie Obywatelskiej, w Koalicji Obywatelskiej, w ogóle w polskiej polityce, więc cieszę się, że będę mógł pomóc i się angażować" - zaznaczył Schetyna.

Były szef PO został też zapytany o ewentualny powrót byłego premiera i byłego szefa PO Donalda Tuska do władzy w Platformie. "Mam bardzo dobre doświadczenie ze współpracy z Donaldem Tuskiem; wiem, czytam i słyszę, jak dużo mówi się o możliwości jego powrotu do polityki krajowej" - powiedział Schetyna.

Podkreślił, że obecność i zaangażowanie Tuska są potrzebne. "Dziś potrzebujemy nowego początku, bo - jak przez te ostatnie półtora roku obserwuję tę krajową politykę - potrzebny jest nowy początek współpracy środowisk opozycji demokratycznej, nowy punkt, od którego będziemy budować razem" - ocenił były lider PO.

Jego zdaniem nie da się budować "dobrej wspólnej, dobrze współpracującej listy wyborczej bez porozumienia". "Trzeba zostawić te historie ostatnich miesięcy z tyłu. I ważny jest taki impuls. Myślę, że ta deklaracje Donalda Tuska o powrocie do polityki krajowej takim impulsem może być" - zaznaczył Schetyna.

Pytany, czy obecny szef PO Borys Budka zdał egzamin z pełnienia tej funkcji, odparł że "każdego lidera ocenia się po zakończeniu kadencji". "Borys Budka ma na pewno parę miesięcy, a może paręnaście, by tę sprawczość pokazać i przygotować partię do wyborów. Myślę, że ten pomysł, ta idea powrotu Donalda Tuska też będzie służyć budowie pozycji Borysa Budki" - dodał.

Na pytanie jaką rolę widziałby dla b. premiera, Schetyna podkreślił, że to sam Tusk zawsze pisał polityczne scenariusze. "Jeżeli chce wrócić i są takie jego deklaracje, to znaczy, że ma pomysł, jak to zrobić. Myślę, że ważniejsze niż zapisy statutowe jest przekonanie, że to jest potrzebne, że to pomoże w lepszym zorganizowaniu się opozycji" - wskazał polityk.

Przekonywał, że potrzebne jest szerokie porozumienie środowisk opozycji demokratycznej, zarówno tej, która zasiada w Sejmie, jak i pozaparlamentarnej, także samorządowców.

Grzegorz Schetyna to jeden ze współzałożycieli Platformy Obywatelskiej, niegdyś bliski współpracownik Donalda Tuska. W latach 2001-2003 i 2004-2010 pełnił funkcję sekretarza generalnego partii, następnie był I wiceprzewodniczącym Platformy. W latach 2001-2013 kierował też strukturami ugrupowania na Dolnym Śląsku. Szef PO w latach 2016–2020. W nieoficjalnych rozmowach politycy PO podkreślają, że Schetyna po powrocie do Zarządu Krajowego PO zyska teraz większy wpływ na partię, a po powrocie Tuska - być może nawet jakieś ważne stanowisko.

Od niedawna media donoszą, że rozważany jest konkretny plan powrotu Tuska na krajową scenę polityczną. Doniesieniom tym szef Europejskiej Partii Ludowej nie zaprzeczył. Pytany niedawno w TVN24 o powrót do polskiej polityki powiedział, że "mentalnie, emocjonalnie, życiowo" jest gotów podjąć każdą decyzję, "żeby pomóc odwrócić ten bardzo niebezpieczny dla Polski bieg spraw". Dodał, że nie chodzi o spełnienie jakiejś ambicji personalnej, ale celu, jakim jest przywrócenia ładu demokratycznego w Polsce.

Pytany, czy jest plan przejęcia przez niego przywództwa w PO, powiedział, że jest gotów zrobić wszystko, aby Platforma nie przeszła do historii. Według niego, PO "jako partia odpowiedzialnego centrum" jest absolutnie niezbędna, "jeśli myślimy o wygranej w najbliższych wyborach parlamentarnych".