Posłanki Nowoczesnej zaapelowały do rządu, aby nie wycofywał się z konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencji antyprzemocowej). Ich zdaniem, rząd i politycy PiS powinni stanąć po stronie ofiar, a nie sprawców przemocy.

Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) powiedziała w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że działania rządu, dotyczące wypowiedzenia tzw. konwencji antyprzemocowej, budzą "głęboki sprzeciw". "Konwencja dotyczy tylko i wyłącznie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" - podkreśliła.

W środę "Gazeta Wyborcza" przytacza wypowiedź minister pracy Elżbiety Rafalskiej, że jest ona "za" wypowiedzeniem przez Polskę konwencji antyprzemocowej. "Byliśmy jej (konwencji) od początku przeciwni. Szereg wyrażonych w niej poglądów i rozwiązań kłóciło się z naszymi poglądami, np. zapisy związane z kulturowym widzeniem płci. Dla mnie płeć jest kategorią biologiczną, a nie kulturową" – powiedziała "GW" Rafalska. Resort sprawiedliwości - według "GW" - potwierdza, że "rozpoczął dyskusję na temat konwencji".

"W sprawie konwencji można stanąć tylko i wyłącznie, albo po stronie ofiar, albo po stronie sprawców przemocy. My, jako Nowoczesna, chcemy jasno podkreślić, że stoimy po stronie ofiar, po stronie słabszych i skrzywdzonych, po stronie tych wszystkich, którzy chcą, aby konwencja nadal w Polsce obowiązywała" - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.

Posłanka Nowoczesnej zaapelowała do rządu, aby nie wycofywał się z konwencji antyprzemocowej, aby "stanął po stronie ofiar, słabszych, a nie po stronie oprawców". Jak oceniła, PiS nie powinien mieszać ideologii w sprawę konwencji. Przypomniała też, że konwencja została ratyfikowana przez Polskę ponad rok temu i w ciągu tego czasu "nie wydarzyło się nic z tego, co wieszczyli politycy PiS - nie doszło do redefinicji rodziny, ani do zaniku rodziny".

"Jeżeli Polska wycofa się z konwencji, to staniemy w jednym rzędzie z takimi krajami, jak Azerbejdżan, Białoruś i Rosja" - przekonywała Gasiuk-Pihowicz.

Zdaniem posłanki Nowoczesnej Moniki Rosy, rząd na czele z premier Beatą Szydło "wydaje się być jednym z najbardziej antykobiecych rządów w historii wolnej Polski". "Przywiązanie do tradycji nie może skazywać kobiet i dzieci - ofiar przemocy domowej - na to, żeby były samotne w swoje walce o sprawiedliwość" - oceniła.

"Apelujemy o to, żeby ideologizacja i polityka nie wpływały na to, w jaki sposób będziemy walczyć z przemocą, nie skazujmy Polek i dzieci w polskich rodzinach na to, aby w walce ze swoimi oprawcami były samotne" - podkreśliła Rosa.

Po raz pierwszy Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została zaprezentowana w 2011 r. Trzy lata później weszła w życie. W Polsce od samego początku budziła kontrowersje; przytaczano argumenty o jej niezgodności z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny (dokument zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem oraz że przemoc nie może być usprawiedliwiana tradycją ani religią).

Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. W kwietniu rząd podjął uchwałę o przedłożeniu jej do ratyfikacji i przyjął projekt ustawy. Prace Sejmu trwały do sierpnia 2014 r., ustawa została uchwalona na początku 2015 r. Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ją w marcu, a konwencję ratyfikował 13 kwietnia. Traktat zaczął w Polsce obowiązywać 1 sierpnia 2015 r.(PAP)