Uchodźcy skarżą się na powolne, według nich, załatwianie ich spraw. Nie doszło do przemocy.

Większość protestujących stanowili mężczyźni, którzy przedstawiali się jako Pakistańczycy. Wypisali na prześcieradłach swe żądania, a około 30 z nich usiadło na dziedzińcu ośrodka, w którym mieszka w sumie 165 osób.

Doradca premiera Węgier Viktora Orbana ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Gyoergy Bakondi powiedział agencji prasowej MTI, że załatwianie spraw osób starających się o azyl trwa przeciętnie około 30 dni i nie da się zrobić tego szybciej. Oświadczył też, że zgodnie z węgierskimi przepisami nie można zwolnić przebywających w strzeżonym ośrodku migrantów. Dodał, że rząd węgierski nie ugnie się w tej sprawie ani przed krajowym, ani zagranicznym szantażem.

Policja poinformowała, że w ośrodku panuje porządek a protest nie wpłynął na bezpieczeństwo publiczne w mieście.

Bakondi przypomniał, że na Węgrzech działają trzy strzeżone ośrodki dla migrantów: oprócz tego w Bekescsaba także w Nyirbator przy granicy z Rumunią oraz w Kiskunhalas przy granicy z Serbią. Dziennik „Nepszabadsag” podał w poniedziałek, powołując się na dane uzyskane z węgierskiego MSW, że przebywa w nich obecnie 707 osób starających się o azyl.

W zeszłym tygodniu migranci protestowali też w Kiskunhalas. Wysuwali podobne żądania: szybszego załatwiania ich spraw oraz przeniesienia do ośrodków otwartych.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)