Anonimowy demaskator, który przekazał mediom poufne dokumenty ukazujące skalę oszustw podatkowych i prania pieniędzy na świecie, wyjaśnia w "Sueddeutsche Zeitung" motywy swojego postępowania i zapewnia, że nie jest związany z żadnym rządem ani wywiadem.
Źródło, przedstawiające się jako "John Doe", wypowiedziało się po raz pierwszy od opublikowania materiałów przez media miesiąc temu. Jego manifest ukaże się w sobotnim wydaniu "SZ"; w piątek wieczorem tekst dostępny był w wydaniu internetowym.
Demaskator zwraca uwagę, że chociaż przepaść między bogatymi a biednymi należy do najpoważniejszych, stale zaostrzających się problemów na świecie, politycy są bezradni i nie są w stanie powstrzymać tego zjawiska. "Dlaczego?" - pyta "John Doe" i odpowiada - "W +Panama Papers+ znajduje się najwidoczniej odpowiedź: szeroka codzienna korupcja".
"Zdecydowałem się na postawienie Mossack Fonseca pod osąd opinii światowej, ponieważ uważam, że założyciele tej kancelarii, jej pracownicy oraz klienci powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swą rolę w przestępczej działalności" - napisał demaskator.
Przekazana przed rokiem redakcji "Sueddeutsche Zeitung" baza danych zawiera informacje o ponad 200 tys. spółek, funduszy inwestycyjnych i fundacji zarejestrowanych w 21 rajach podatkowych od Hongkongu po amerykański stan Nevada.
Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ), do którego należy "Sueddeutsche Zeitung", ujawniło miesiąc temu część dokumentów z lat 1977-2015 sugerując, że 140 polityków i innych osobistości oficjalnych z całego świata, w tym 12 obecnych i byłych szefów państw oraz ich rodziny bądź krąg przyjaciół, ma powiązania z firmami czy funduszami offshore.
"Panama Papers", czyli ok. 11,5 mln dokumentów, które wyciekły z kancelarii Mossack Fonseca, pokazują, jak znani i bogaci ukrywają swoje fortuny w rajach podatkowych. Panamska kancelaria założyła dotąd ponad 200 tys. fasadowych firm (shell companies) czy innego rodzaju podmiotów, które zarządzają włożonymi pieniędzmi, ukrywając, kto jest ich właścicielem. Potwierdziła, że dokumenty, które wyciekły, są autentyczne.
W wyniku ujawnienia dokumentów w wielu krajach świata wszczęto dochodzenia, a premier Islandii Sigmundur David Gunnlaugsson i jeden z hiszpańskich ministrów musieli podać się do dymisji.
Nawet jeśli firmy fasadowe nie zawsze są nielegalne, to często służą one do popełniania przestępstw - pisze demaskator w "Sueddeutsche Zeitung". "John Doe" zapewnił, że nie działa na zlecenie żadnego rządu, ani służb specjalnych i "nigdy tego nie robił".
Zarzucił kancelarii Mossack Fonseca, że wykorzystuje swoje wpływy, by "dyktować prawa na świecie" i "chroni interesy przestępców".
"John Doe" zaapelował do Komisji Europejskiej, parlamentu brytyjskiego, Kongresu USA i "wszystkich narodów" o uchwalenie przepisów chroniących demaskatorów przed represjami.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)