W związku z kolejnym przypadkiem padnięcia klaczy w stadninie koni w Janowie Podlaskim minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel polecił w poniedziałek prezesowi Agencji Nieruchomości Rolnych podjęcie natychmiastowych działań naprawczych - napisano w komunikacie.
W nocy z piątku na sobotę padła klacz Amra należąca do Shirley Watts; klacz przebywała w stadninie w ramach dzierżawy. Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami zwierzę zostało przewieziona do kliniki koni SGGW w Warszawie i poddane operacji, ale nie udało się go uratować. Kilka dni wcześniej klacz oźrebiła się.
O zgonie klaczy została zawiadomiona prokuratura, która prowadzi śledztwo dotyczące przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.
Prokurator Agnieszka Kępka z lubelskiej Prokuratury Okręgowej powiedziała PAP, że z informacji uzyskanych od lekarzy przeprowadzających sekcję wynika, iż przyczyną śmierci klaczy było zatrucie organizmu, "wywołane zastojem żylnym na podłożu prawdopodobnego skrętu okrężnicy". Kępka powiedziała, że opinia biegłych w tej sprawie i wyniki dodatkowych badań będą znane za kilka tygodni. Prokurator dodała, że zabezpieczone zostały też próbki pasz, przesłuchani świadkowie.
W sobotę minister Jurgiel skierował do Prokuratora Generalnego prośbę o objęcie śledztwa osobistym nadzorem. Zbigniew Ziobro poinformował w poniedziałek, że uznał, iż ma w tej sprawie zaufanie do prokuratury regionalnej w Lublinie.
W ostatnich miesiącach to już trzeci przypadek padnięcia klaczy na skręt jelit. Minister Jurgiel w oświadczeniu przekazanym PAP w sobotę napisał, że "szczegółowe okoliczności zdarzeń i jak wszystko wskazuje taka sama, w każdym przypadku, przyczyna zgonu rodzą uzasadnione podejrzenie, że padnięcie klaczy, powodujące olbrzymie straty dla Skarbu Państwa i uderzające w prestiż cieszącej się wielką renomą stadniny, to efekt celowego działania osób trzecich".
17 marca padła klacz także należąca do stadniny koni Halsdon Arabians (Wielka Brytania), której właścicielką jest Shirley Watts (stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich - Pride of Poland - w Janowie Podlaskim). Preria kupiona była w Janowie i przebywała w stadninie w ramach dzierżawy. Przyczyną zgonu klaczy był skręt jelit.
Wcześniej, w październiku u.br. z tego samego powodu padła klacz Pianissima. M.in. było to powodem odwołania w połowie lutego br. długoletniego prezesa tej stadniny Marka Treli. Jak informował prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki, powodem dymisji była utrata zaufania oraz m.in. brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi w przypadku Janowa Podlaskiego.
Pracę stracił też prezes stadniny koni arabskich w Michałowie Jerzy Białobok oraz specjalista ds. hodowli koni arabskich w ANR Anna Stojanowska.
Obecnie stadniną w Janowie Podlaskim kieruje powołany przez prezesa ANR Marek Skomorowski, w przeszłości m.in. zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR, z wykształcenia ekonomista. Posłowie podczas sejmowej komisji rolnictwa (25 lutego) wskazywali na brak jego kompetencji do zajmowania się stadniną. Zdaniem szefa resortu rolnictwa Skomorowski ma dostateczne kwalifikacje do pełnienia funkcji prezesa stadniny. Sam prezes Skomorowski w rozmowie z Polsat News przyznał, że nie miał styczności z końmi, ale "będzie to jego pasja".
Posłowie PO określili wówczas decyzję prezesa ANR jako "bulwersującą", protestowało środowisko znawców koni. Były prezes Trela oraz pozostałe zdymisjonowane osoby uznały, że zarzuty ANR są bezzasadne.
Jurgiel pytany na konferencji prasowej o powody zwolnienia prezesów odesłał dziennikarzy do komunikatu ANR. "Gwarantuję, że w najbliższym czasie sprawy te zostaną uregulowane, niezbędne decyzje zostaną podjęte, jeżeli chodzi o nadzór i gwarantuję, że w ciągu 2-3 lat jakość funkcjonowania stadnin się poprawi" - zapowiedział wówczas szef resortu rolnictwa.
W połowie marca Zgromadzenie Wspólników Stadniny Koni Janów Podlaski powołało Mateusza Leniewicz-Jaworskiego (28 lat) na pełniącego obowiązki członka zarządu janowskiej stadniny. Jak informowała ANR, ma on długoletnie międzynarodowe doświadczenie w hodowli koni arabskich, pracował dla największych stadnin Europy i Bliskiego Wschodu. Media cytowały przedstawicieli stadnin, którzy temu zaprzeczali.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej posłowie PO zarzucili obecnym władzom stadniny w Janowie Podlaskim niekompetencję, która mogła się przyczynić do śmierci klaczy Amra. "Z niewiadomych powodów w bardzo wysokiej ciąży tuż przed oźrebieniem wywieziono ją na poród do Warszawy z Janowa Podlaskiego. Takich rzeczy się nie robi" - mówiła posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska.
Premier Beata Szydło poinformowała w poniedziałek podczas konferencji prasowej z Szczecinie, że chce na ten temat sytuacji w stadninie rozmawiać z ministrem Jurgielem.