Najważniejsze zachowanie powagi i spokoju. Taką postawę wobec kryzysu imigracyjnego zaleca politykom lider SLD Leszek Miller. Jego zdaniem teraz rozstrzyga się los Unii Europejskiej i pozycja naszego kraju we Wspólnocie.

Podczas konferencji w Sejmie Leszek Miller zaapelował do premier Ewy Kopacz i kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło o powściągnięcie emocji. Zauważył, że z informacji szefowej MSW wynikało, że Polska ma przygotowanych 700 miejsc dla uchodźców a obecnie słyszymy, że mamy się zgodzić na znacznie większą liczbę. Według lidera SLD nie ma wciąż odpowiedzi na wiele pytań dotyczących na przykład kosztów tego przedsięwzięcia.

Leszek Millera powiedział, że Polska nie powinna podczas wczorajszego spotkania ministrów spraw wewnętrznych Unii głosować inaczej niż kraje Grupy Wyszehradzkiej, które sprzeciwiły się decyzji o podziale imigrantów. Jego zdaniem słowo "zdrada" jest nie na miejscu, ale niewątpliwie polski rząd zmienił swoje stanowisko, które uzgadniał z krajami Grupy Wyszehradzkiej.

"Nasza pozycja w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej uległa gwałtownej marginalizacji" - uważa Leszek Miller.

Podkreślił, że premier Ewa Kopacz powinna rozważyć czy jest jeszcze jakaś możliwość porozumienia się z Grupą Wyszehradzką, "bo to nasi najbliżsi sojusznicy i sąsiedzi". Lider SLD dodał, że nasz rozwój gospodarczy nadal jest bardziej zbliżony do słowackiego, węgierskiego czy czeskiego niż do niemieckiego.

W związku ze zgodą Polski na podział imigrantów, nie powinniśmy też zdaniem Leszka Millera liczyć na solidarność Brukseli w razie ewentualnego pogorszenia sytuacji na wschodzie.

"Wdzięczność jest bardzo ulotną kategorią, w polityce przede wszystkim" - stwierdził były premier.

Wieczorem w Brukseli odbędzie się nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej w sprawie kryzysu imigracyjnego.