Sto osób pracowało nad dyplomatycznym przygotowaniem spotkania państw grupy G7. W Bawarii, w Niemczech na zamku w Elmau o godzinie 13.00, rozpoczną się rozmowy przywódców siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata.

Doktor Janusz Sibora, historyk i znawca protokołu dyplomatycznego przypomina, że szczyt G7 to nieformalne spotkanie. Miejscem tych obrad będzie sala zamku gdzie ustawiono okrągły stół. W dyplomacji okrągły stół ma wiele zalet, bo nie ma miejsc honorowych i wszyscy partnerzy są traktowani mniej więcej równo dodaje Sibora.

"Najważniejsze miejsce przy stole zajmie kanclerz Niemiec" - wyjaśnia doktor Sibora. Angela Merkel będzie rozpoczynać rozmowy, obok niej po prawej stronie usiądzie David Cameron, a po lewej stronie usiądą przedstawiciele unijnych instytucji w tym szef Komisji Europejskiej. Obok będzie prezydent Barack Obama, dalej Japonia, Włochy, Francja i Kanada.

"Delegacje, które dotarły do Bawarii są bardzo liczne. To też wymaga od organizatorów sprawności i organizacji" - wyjaśnia Janusz Sibora. Z prezydentem Obamą przyleciało 2 tys. osób, z Francji tysiąc, dwa samoloty przyleciały z Japonii. Sibora zwraca uwagę na to, że z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem przyleciała małżonka - co jest wyjątkiem, ponieważ wszyscy zaproszeni goście są bez małżonek. Jego zdaniem teraz protokół dyplomatyczny niemiecki będzie musiał zadbać o osobny program dla żony Tuska.

Spotkanie przywódców najbogatszych państw świata potrwa do jutra.

Według oficjalnych informacji przygotowanie szczytu G7 w Bawarii kosztowało 130 milionów euro, ale nieoficjalnie mówi się o 300 mln euro.