Weronika Sebastianowicz ma odpowiadać za rzekomo nielegalną zbiórkę świątecznych paczek dla AK-owców. Grozi jej kara grzywny równowartości do 1400 złotych. Zarzuty są wyssane z palca - komentuje oskarżona kombatantka. Jak zaznacza, to nie pierwszy raz, kiedy białoruskie sądy nękają polskich kombatantów. Weronika Sebastianowicz podkreśla, że AK-owcy, mimo to, że mieszkają na swojej ziemi, traktowani są przez białoruskie władze jak bandyci. Kombatantka żartuje, że już się przyzwyczaiła, bo sądzona jest już trzeci raz w ciągu ostatnich kilku lat. "Będą mnie sądzić aż do śmierci" - kwituje 83-latka.
Weronika Sebastianowicz jest Prezesem Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanym przez miejscowe władze. W sprawie chodzi o około 70 paczek dla AK-owców, które białoruski Urząd Celny zarekwirował w domu Weroniki Sebastianowicz w Skidlu. Wobec kombatantki miał być postawiony zarzut zorganizowania grupy przemytniczej.