Premier Donald Tusk podczas wizyty na Podkarpaciu zaprzeczał, że prowadzi kampanię opartą na straszeniu wojną. Szefowi rządu zarzucają to politycy opozycji. Podkreślają, że premier promuje kandydatów PO do Parlamentu Europejskiego posługując się wojenną retoryką.

Donald Tusk tłumaczył, że on nikogo nie straszy tylko zwraca uwagę na to jak ważne będą majowe wybory nie tylko dla Polski, ale także dla całej Unii Europejskiej. Szef PO uważa, że od wyborów do Parlamentu Europejskiego zależy, czy Unia Europejska będzie się dalej integrować, czy rozpadać. Problem ten jest szczególnie istotny zwłaszcza w innych państwach, gdzie ruchy odśrodkowe są coraz mocniejsze.

Szef rządu podkreślał, że polscy politycy którzy bazują na antyunijnych nastrojach i je podsycają powinni się zastanowić. Bo ewentualny rozpad Unii Europejskiej byłby poważnym zagrożeniem także dla Polski.