Europoseł Jacek Kurski domaga się od ministra Sikorskiego wyjaśnień w sprawie "ukraińskiej Magdalenki". W ten sposób Jacek Kurski porównał piątkowe porozumienia między prezydentem Janukowyczem a ukraińską opozycją do spotkań przedstawicieli polskiej opozycji z władzami PRL - blisko 26 lat temu.

W rozmowach na Ukrainie uczestniczyli ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji oraz przedstawiciel Rosji. Na mocy zawartej umowy miał powstać rząd jedności narodowej, a w grudniu miały odbyć się nowe wybory.

Według Jacka Kurskiego naród ukraiński odrzucił porozumienie i przegonił Janukowycza z urzędu, a minister Sikorski zamiast uznać jego wolę, bronił porozumienia, które strategicznie było na rękę Moskwie i Janukowyczowi.

Zdaniem Jacka Kurskiego "Sikorski był więźniem tej ukraińskiej Magdalenki" i trzeba wyjaśnić, dlaczego i w czyim imieniu powiedział do opozycjonistów, że albo to podpiszą, albo będą martwi. Europoseł podkreślił, że nie wierzy, by szef polskiej dyplomacji mówił to w imieniu Polski.

Jacek Kurski uważa, że minister Sikorski groził ukraińskiej opozycji i teraz powinien wyjaśnić przed sejmową komisją spraw zagranicznych, co miał na myśli i jakie były kulisy zawartego porozumienia.

"Polska musi mówić jednym głosem, ale to nie może być głos Sikorskiego, bo on nie dorósł do tej sytuacji" - powiedział europoseł w Sejmie.

Według Jacka Kurskiego Polska powinna w sprawie Ukrainy przedstawiać stanowisko wypracowane wspólnie z opozycją przez premiera Tuska.