Politycy lekceważą incydent przy głosowaniu w Platformie Obywatelskiej. "Rzeczpospolita" opisała dziś jak z łatwością dziennikarz zdobył kartę do głosowania i oddał głos w wyborach na szefa partii przez internet.

Poseł Andrzej Halicki zapewnia, że zabezpieczenie głosowania internetowego w PO jest wystarczające. Halicki podejrzewa, że któryś z członków PO po prostu oddał swoją kartę. "To nie jest przestępstwo, przestępstwem jest, gdy się wybory fałszuje, gdy się głosuje za kogoś" - mówi polityk. Zastanawia się przy tym, czy dziennikarz "Rzeczpospolitej" nie jest po prostu członkiem PO.

Również zdaniem Prawa i Sprawiedliwości opisana przez "Rzeczpospolitą" sprawa nie ma większego znaczenia. Posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska mówi, że wybory powszechne w PO są jedynie farsą ze znanym zakończeniem, wygra Donald Tusk. "Wszystko jest od początku do końca ustawką" - mówi posłanka. Dodaje, że politycy Platformy marnują czas jeżdżąc po Polsce w ramach kampanii wyborczej zamiast zajmować się ważnymi sprawami.

Stanisław Żelichowski z PSL jest przekonany, że jeden fałszywy głos na 40 tysięcy uprawnionych do głosowania nie będzie miał znaczenia. Według polityka dziennikarz zabawił się po prostu z powodu wakacyjnej nudy. "Jest ciepło, w umysłach się ludziom różne rzeczy gotują i to trzeba wziąć na karb upałów, bo to nie jest to normalna sytuacja, żeby ktoś z zewnątrz brał kartę i próbował głosować na lidera ugrupowania, z którym mu nie po drodze" - komentuje polityk PSL.

Głosowanie internetowe w PO kończy się jutro. Listownie członkowie Platformy będą mogli oddawać głosy do 19 sierpnia. 23 sierpnia mamy poznać nazwisko nowego szefa PO.