Relację z posiedzenia komisji zamieścił na swoim blogu Marek Suski.
Glenn Jorgensen z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego przekonywał, że prezydencki tupolew musiał stracić dodatkowy fragment, a nie tylko końcówkę skrzydła. Świadczyć ma to o tym przede wszystkim układ szczątków samolotu.
Oficjalna wersja przyczyn katastrofy prezydenckiego tupolewa zakłada, że samolot stracił tylko końcówkę skrzydła. Gdyby tak się stało to zdaniem eksperta samolot nie uderzyłby w ziemię, ale w miejscu, gdzie nastąpiło to zderzenie, miałby wysokość prawie 40 metrów i by odleciał.
Jak przekonuje coś stało się z lewym sterem wysokości, a jedna z hipotez może być taka, że podczas utraty skrzydła jakieś elementy, które odpadły, uderzyły w ster wysokości. Co więcej - w jego ocenie - wysokość samolotu w miejscu, gdzie rośnie brzoza nie mogła być niższa niż 11 metrów.