Rozpoczął się proces Piotra S. pseudonim Staruch. Nieformalny lider kibiców warszawskiej Legii został oskarżony o handel narkotykami i nielegalne posiadanie dowodów osobistych innych osób.

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Grozi mu nawet 10 lat więzienia. Sąd postanowił, że proces nie może być rejestrowany przez media i zezwolił dziennikarzom jedynie na robienie notatek.

Akt oskarżenia w tej sprawie liczy zaledwie sześć stron i opiera się głównie na zeznaniach skruszonego handlarza narkotyków o pseudonimie Hanior. Twierdzi on, że Piotr. S. był jego klientem.

Według prokuratury, Staruch miał kupić kilogram amfetaminy i przygotowywać transakcję zakupu kolejnych pięciu kilogramów. Prokurator Piotr Woźniak ocenia, że świadek koronny jest wiarygodny. "Został potwierdzony innym materiałem dowodowym zebranym w sprawie, a także wyjaśnieniami innych podejrzanych i zeznaniami świadków. Oceniam go jako osobę wiarygodną" - mówił prokurator.

Jednak zdaniem obrońcy nieformalnego lidera kibiców Legii. mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego. zeznania skruszonego handlarza narkotyków są mało wiarygodne. "Na razie nikt ze świadków w ani jednym słowie nie potwierdził zarzutów, które prokurator zarzuca mojemu klientowi. Po prostu nie było takiej sytuacji" - mówi obrońca.

Przed sądem zeznawał dziś między innymi ojciec Piotra S., Wojciech. W jego opinii syn, niesłusznie przesiedział w areszcie dziewięć miesięcy. "Prokurator pierwszego dnia, czyli kiedy go aresztował, miał zeznania świadka koronnego i kiedy mój syn wychodził z aresztu prokurator miał to samo w ręku. Ani zdania i ani pół dowodu więcej. Koncentrują się na jakichś dowodach osobistych. To jakaś paranoja" - mówi ojciec oskarżonego.

Prokurator zarzuca Piotrowi S. i jeszcze jednemu współoskarżonemu handel amfetaminą. Piotr S. przebywał 9 miesięcy w areszcie, ale został zwolniony za kaucją, która wyniosła 80 tysięcy złotych. Ma zakaz opuszczania kraju.