"Choć śmiertelne ofiary broni chemicznej stanowią niewielką część z 90 tysięcy zabitych w konflikcie syryjskim, to użycie tej broni stanowi przekroczenie czerwonej linii, jaką wyznaczyła społeczność międzynarodowa" - głosi oświadczenie Białego Domu.

Do tej pory Amerykanie dostarczali syryjskiej opozycji tylko żywność i leki. Teraz w ich ręce będzie też trafiać uzbrojenie. „Naszym celem jest wzmocnienie zdolności bojowych sił opozycyjnych” - powiedział Ben Rhodes z Narodowej Rady Bezpieczeństwa USA. Rhodes nie chciał powiedzieć jaki rodzaj uzbrojenia otrzymają bojownicy. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o broń ręczną i amunicję. Niewykluczone, że rebelianci dostaną też broń przeciwpancerną.

Jak na razie prezydent Barack Obama nie chce zgodzić się na stworzenie strefy zakazu lotów nad Syrią i na wysłanie do tego kraju sił lądowych. Obama nie chce by USA zostały wciągnięte w kolejną wojnę na Bliskim Wschodzie.

Decyzja o dozbrojeniu syryjskich rebeliantów zapadła po tym jak wywiad USA doszedł do wniosku, że to wojska rządowe użyły gazu sarin. Według Amerykanów, w atakach z użyciem broni chemicznej w Syrii zginęło od 100 do 150 osób. Już cześniej prezydent Barack Obama ostrzegał, że użycie broni chemicznej przez wojska prezydenta Bashira Assada będzie oznaczać przekroczenie „czerwonej linii” i spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią USA.