Francja ma solidne dowody na to, że Baszar al-Assad i jego sojusznicy używali na wojnie w Syrii gazu bojowego sarin - oświadczył szef MSZ Francji Laurent Fabius.

Jak mówił w telewizji, przeprowadzane przez Francję testy próbek krwi i włosów wykazały, że zakazanego międzynarodowymi konwencjami gazu użyto kilkanaście razy w czasie syryjskiego konfliktu, między innymi w okolicach Damaszku. Wyniki testów Francja przekazała Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Sarin to bojowy środek trujący, który wnika do organizmu przez drogi oddechowe i skórę, powodując paraliż mięśni, drgawki, a po kilku minutach śmierć. Doniesienia o tym, że na wojnie w Syrii może być używana broń chemiczna, pojawiały się od jakiegoś czasu, nie były jednak potwierdzone.

Przedstawiciele ONZ oświadczyli dziś w Genewie, że są uzasadnione podstawy, by sądzić, że w Syrii stosowano broń chemiczną. Obserwatorzy praw człowieka Narodów Zjednoczonych przygotowali raport dotyczący zbrodni popełnianych w tym kraju. Jak powiedział rzecznik sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona, był on wstrząśnięty ogromem okrucieństwa, popełnianego w Syrii.

W pierwszej reakcji na wypowiedź MSZ Francji Biały Dom oświadczył, że potrzeba więcej dowodów na stosowanie broni chemicznej w Syrii. Administracja Waszyngtonu oświadczyła, że dopiero wówczas będzie można podjąć odpowiednie działania. Rzecznik Jay Carney dodał też, że Biały Dom jest sceptyczny wobec doniesień, iż sarinu mogli używać syryjscy powstańcy.

Biały Dom wezwał rząd w Damaszku, by przerwał oblężenie miasta Quasir. Od kilku tygodni trwają tam walki, oddziały Baszara al-Assada próbują odbić miasto z rąk rebeliantów. Syryjskie władze nie pozwalają, by do Quasir wjechał Czerowny Krzyż z pomocą humanitarną, choć wiadomo, że kilka tysięcy ludzi potrzebuje tam pomocy medycznej. Administracja Waszyngtonu zaapelowała do rządu Assada, by pozwolił na dostarczenie do Quasir zaopatrzenia.