"Platforma będzie się pocieszać: a nuż PiS zrobi coś głupiego, a nuż wybuchnie jakaś afera, która utrudni opozycji funkcjonowanie, a nuż Kwaśniewski nie stworzy koalicji na lewo od PO" - mówił w rozmowie z "Wprost" przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski.

Zdaniem Piskorskiego dla Tuska najważniejsza nie jest słabnąca pozycja w partii, ale bardzo duży spadek notowań jego jako premiera. Zdaniem byłego działacza PO: "Donald Tusk nie może przyznać, że jego notowania spadły do najniższych, odkąd jest premierem. Próbuje odwrócić uwagę od problemu złego rządzenia i coraz gorszych sondaży. Mówi tak: ani ja, ani Platforma, nie jesteśmy problemem, bo przecież ciężko pracujemy. Problemem są ludzie, którzy narzekają i robią kłopoty. To np.
Schetyna czy Gowin. I trzeba jak najszybciej rozstrzygnąć, kto jest prawdziwym liderem".

Zdaniem Piskorskiego Tusk jest w pułapce. Z jednej strony nie może liczyć na przyspieszone wybory, bo na to nie zgodzi się PiS. Poza tym inne konstytucyjne kroki w tym głosowanie przeciwko swojemu budżetowi i dymisja rządu - nie wchodzą w grę. Z drugiej strony rząd będzie cały czas słabnąć i może liczyć tylko na potknięcia PiS-u.

Poza tym Donald Tusk nie chce wzmacniać rządu, bo to oznaczałoby powrót do rządu Grzegorza Schetyny, a to oznaczałoby przyznanie się do błędu - "niepotrzebnie go zdymisjonowałem". Poza tym - jak mówi Piskorski - "Schetyna nie przyjąłby ministerstwa sportu. Tusk musiałby zaproponować mu ważny resort i powrót na stanowisko wicepremiera, czego zrobić nie może. Tusk nie będzie ryzykować, że jeśli Schetyna wejdzie do rządu i notowania się poprawią, wszyscy będą uważać, że to zasługa Schetyny. Tusk, odsuwając go na wiele lat zrobił błąd. I teraz Schetyna triumfuje, bo wraca".

"Donald Tusk się miota. Każdego dnia otrzymujemy inny komunikat. Kilka dni temu Paweł Graś mówił, że rekonstrukcja ma być przesunięta na jesień, czy nawet na listopad. Od wczoraj mamy kompletnie sprzeczny komunikat, bo do tej pory Tusk mówił, że do zmian w rządzie dojdzie latem, potem, że w listopadzie. Teraz mówi, że już za chwilę" - zauważa Paweł Piskorski.