Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Marek Sawicki uważa, że rekonstrukcja rządu wydaje się pewna.

Z kolei zdaniem Andrzeja Halickiego z Platformy Obywatelskiej, na rozmowy o rekonstrukcji jest jeszcze za wcześnie. Poseł podkrśsla, że ewentualne zmiany na stanowiskach ministrów będą konsekwencją wniosków wyciągniętych z przeglądu prac poszczególnych resortów.

Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości przekonuje dla odmiany, że żadna pojedyncza zmiana personalna nie pomoże Polsce i konieczna jest zmiana całego rządu. Krytycznie rządzących ocenia także Ludwik Dorn z Solidarnej Polski, który zaznacza jednak, że rekonstrukcja powinna ominąć dwóch ministrów - szefa MON-u Tomasza Siemoniaka i ministra środowiska Marcina Korolca.

Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota uważa, że ewentualne personalne zmiany w drugiej połowie roku są tematem zastępczym, który pozwoli Donaldowi Tuskowi na zyskanie kilku miesięcy odpoczynku. Jego zdaniem, najgorszym ministrem w rządzie Tuska jest szef resoru zdrowia Bartosz Arłukowicz.

Poseł SLD Jerzy Wenderlich uważa, że rekonstrukcja może nie powstrzymać spadku notowań rządu. Zdaniem przedstawiciela Sojuszu, Donald Tusk będzie musiał poszukać dodatkowych rozwiązań, które poprawią sondaże Platformy Obywatelskiej.

Prezydencki doradca Henryk Wujec uważa, że w kontekście ewentualnych zmian w rządzie nazwiska są sprawą drugorzędną. Według niego, politycy stoją przede wszystkim przed wielkim wyzwaniem, jakim jest przedłużający się kryzys gospodarczy.

Rekonstrukcja rządu miałaby odbyć się w drugiej połowie roku, po wewnętrznych wyborach w kierownictwie Platformy Obywatelskiej.