Donald Tusk przyznał na konferencji prasowej, że groził PSL rozwiązaniem koalicji lub wcześniejszymi wyborami. Wczoraj premier spotkał się z liderami ludowców, by wyjaśnić nieporozumienia po głosowaniu nad wotum nieufności dla ministra transportu. Trzech posłów PSL zagłosowało w ubiegłym tygodniu za wnioskiem o jego odwołanie. Jeden z nich przyznał potem, że zrobił to omyłkowo.

Donald Tusk mówił, że wczorajsze wyjaśnienia liderów PSL były przekonujące i wystarczające. Zapewniali, że sytuacja się nie powtórzy i ubolewali nad zachowaniem swoich posłów.

Premier zapewnił, że gdyby takie głosowanie jak to w ubiegłym tygodniu powtórzyło się, oznaczałoby, że koalicja rządowa nie ma większości. A to byłoby równoznaczne z wcześniejszymi wyborami albo zmianą koalicjanta.

Szef rządu mówił, że błędy popełnili także jego ministrowie. Wielu z nich poświęcało zbyt mało czasu na słuchanie zastrzeżeń parlamentarzystów. Premier zaapelował w związku z tym do swoich ministrów, by znaleźli czas na współpracę z posłami i senatorami.

Premier Tusk nie przekonał natomiast PSL do rezygnacji z obywatelskiego projektu reorganizacji sądów. Ludowcy nadal nie zgadzają się na reformę autorstwa Jarosława Gowina, zmniejszającą liczbę sądów regionalnych.

Tusk powiedział, że rząd i tak znajdzie sposób, by projekt nie wszedł w życie. Premier zapowiedział też dalej idącą reformę sądów - "jeżeli ministrowi Gowinowi nie zabraknie energii". Według Donalda Tuska, PSL jest gotowe do rozmów. Wyraża na przykład gotowość do prac nad dwustopniowym systemem sądowym.