TVN 24 dotarła do aktu oskarżenia Katarzyny W., z którego wynika, że kobieta próbowała zabić córkę Magdę dwukrotnie. Najpierw próbowała dziewczynkę zaczadzić, jednak do domu wrócił jej mąż. Udało się dopiero za drugim razem. Według prokuratorów Katarzyna W. najpierw zdjęła z córki kurtkę, by ta nie zamortyzowała upadku, a potem rzuciła dzieckiem o ziemię. Przeżyło, więc je udusiła.

W akcie oskarżenia, do którego dotarł TVN 24, katowiccy prokuratorzy szczegółowo opisują, jak doszło do śmierci półtorarocznej Magdy z Sosnowca.

Katarzyna W. podjęła decyzje o zabiciu córki 17 stycznia. Następnego dnia w internecie zaczęła szukać sposobów na pozbycie się dziecka - rozważała zaczadzenie albo zrzucenie Magdy z dużej wysokości. Szukała też informacji o cenach trumien, wysokości zasiłku po śmierci dziecka, kremacji i wynikach DNA. W przerwach między poszukiwaniami Katarzyna W. oglądała w internecie filmy.

Pierwszą próbę zabicia córki oskarżona podjęła 20 stycznia. Katarzyna W. próbowała zaczadzić dziecko, zasłoniła więc pokój kocem i puściła gaz. Zabójstwo nie udało się, gdyż Bartłomiej W. zamiast pójść do pracy, wyszedł z kolegami do baru i wrócił wcześniej, niż zapowiedział. Według prokuratorów Katarzyna W. w pośpiechu wietrzyła mieszkanie.

Druga próba

24 stycznia Katarzyna W. podjęła kolejna próbę zabicia córki. Wychodząc przed godziną 16 z mieszkania razem z córką, mężem i jego kolegą oskarżona wiedziała, że za chwilę wróci tam, by zabić Magdę, dlatego - według prokuratorów - wracając do mieszkania specjalnie odwróciła dziecko w stronę sąsiadki, by ta mogła później potwierdzić, że dziecko jeszcze żyło.

Kiedy Katarzyna W. wróciła do mieszkania, zdjęła z córki puchową kurtkę, by ta nie zamortyzowała upadku i upuściła dziecko na podłogę. Magda straciła przytomność, ale nadal żyła, więc Katarzyna W. zaczęła ją dusić. Usta i nos zatkała dziewczynce najprawdopodobniej ręką albo kocykiem. Według biegłych dusiła długo - przez cztery minuty - żeby mieć całkowitą pewność, że dziewczynka umrze..

Śledczy przyznają, że po tym, jak Katarzyna W. przyznała się, że jej córki nie uprowadzono, przyznała, że dziecko rzeczywiście się dusiło - ona miała je reanimować. Jednak prokuratorzy twierdzą, że taka reanimacja nie pozostawiła by tak wielkich spustoszeń w ciele dziecka.

Magda zmarła najprawdopodobniej około godz. 16:14. Wtedy Katarzyna W. pisała już sms-y do swojego męża i dzwoniła do brata. Prokuratura wyklucza, by ktoś pomagał Katarzynie W. w zabójstwie córki.

Akt oskarżenia

Akt oskarżenia przeciwko Katarzynie W. trafił do sądu 31 grudnia 2012 r. Katowiccy prokuratorzy zarzucają jej zabójstwo, a także zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie. Grozi jej dożywocie.

Pierwsza rozprawę zaplanowano na 18 lutego 2013 r.

Źródło: TVN24