Paweł Deresz jest przekonany, że to Jarosław Kaczyński kazał bratu lądować w Smoleńsku. Wcześniej czy później to się potwierdzi, mówi mąż jednej z ofiar katastrofy - Jolanty Szymanek-Deresz - w obszernym wywiadzie dla dziennika "Fakt".

- Wcześniej czy później zostanie ujawnione nagranie amerykańskich i rosyjskich służb wywiadowczych, które - o czym jestem przekonany - potwierdzi, że w czasie rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Kaczyńskim padło sformułowanie "lądujcie koniecznie w Smoleńsku", odpowiada Deresz na pytanie co jego zdaniem stało się 10 kwietnia.

Czy to bracia Kaczyńscy są winni katastrofy? - pyta "Fakt". - Nie, broń Boże, odpowiada Deresz. Winę za nieszczęsny lot ponosi wielu autorów. Wyprawa była bardzo źle przygotowana. Samolot nie powinien był w ogóle - biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne - wystartować z Warszawy. Piloci byli źle wyszkoleni, nie znali języka rosyjskiego, lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane. Jeżeli już, to można było lądować w Moskwie czy Mińsku.

- No i pośpiech, dodaje Deresz, by za wszelką cenę zdążyć do Katynia, gdzie - według mojej wiedzy - Lech Kaczyński miał rozpocząć kampanię prezydencką.