8 listopada mija rok od inauguracyjnego posiedzenia VII kadencji Sejmu. Według danych zamieszczonych na stronie internetowej Kancelarii Sejmu, 137 posłów zasiada w Sejmie po raz pierwszy.
Decyzji o starcie w wyborach parlamentarnych nie żałuje Killion Munyama (PO). "Praca w Sejmie wiąże się z nowymi obowiązkami, z którymi muszę się zmierzyć. Jest to ogromna odpowiedzialność" - ocenił w rozmowie z PAP. Rozczarowaniem - jak powiedział - jest fakt, że nie ma konstruktywnych działań ze strony opozycji. "W ważnych sprawach nie ma współpracy, a w błahych sprawach robi się medialne spektakle" - uważa Munyama.
Pomimo debiutu sejmowego, praca parlamentarna nie jest żadną nowością dla Krystyny Pawłowicz (PiS). Jak przypomina w rozmowie z PAP posłanka Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej przez wiele lat pracowała na Wiejskiej jako ekspert obu izb parlamentu. "Brałam udział w rozmowach Okrągłego Stołu, byłam współautorem ustawy o zgromadzeniach" - podkreśliła Pawłowicz, która jest profesorem prawa, a w Sejmie zasiada m.in. w komisji ds. Unii Europejskiej.
To, co posłankę PiS szczególnie negatywnie zaskoczyło w pierwszym roku pracy parlamentarnej, to brak znajomości konstytucji wśród posłów. "I w komisjach i na posiedzeniach Sejmu wielokrotnie przekonuję się, że konstytucja się w ogóle nie liczy, a zwracanie uwagi posłom np., że nie wolno uchwalać ustaw z nią sprzecznych, spotyka się z prześmiewaniem: +siadaj, siadaj+ ze strony PO i lewicy" - mówiła Pawłowicz.
Jak dodaje, ma nawet zamiar wystąpić do marszałek Sejmu Ewy Kopacz, by ta zorganizowała dla posłów szkolenia z wiedzy o polskiej konstytucji.
Bezsilność to uczucie, które w działalności sejmowej towarzyszy Annie Grodzkiej (Ruch Palikota). "Takie główne uczucie, to niemożność związana z blokiem głosów, które posiada PO i stosuje, uważając, że demokracja polega na tym, że jest to władza większości" - uważa posłanka RP, która na Wiejskiej pracuje w komisjach: kultury i środków przekazu oraz sprawiedliwości i praw człowieka.
Według niej, w Sejmie powinno być mniej arogancji, a więcej dialogu. "Demokracja powinna być bardziej deliberatywna, poszukiwać pewnego konsensusu, a tu jest więcej arogancji i poczucia, że możemy wszystko, a tak naprawdę ci ludzie nie widzą, że prowadzą Polskę ku przepaści, konfliktom społecznym. To jest podstawowy problem" - oceniła Grodzka.
To, co jednak parlamentarzystka RP postrzega jako pozytyw w swej pracy, to walka o zmianę mentalności, zwłaszcza polityków rządzącej Platformy Obywatelskiej. "Ruch Palikota i SLD złożyły projekty ustaw o związkach partnerskich, teraz PO w osobie pana posła Dunina złożyła podobny projekt. To pokazuje, że potrzeba społeczna, na którą staramy się odpowiadać, istnieje realnie i jest dostrzegana przez część władzy" - podkreśliła Grodzka.
Genowefę Tokarską (PSL) w Sejmie zaskoczyła ilość pracy. "Wydawało mi się, że jest troszeczkę luźniej, ale ponieważ reprezentuję mały klub i jestem w komisji finansów publicznych, to pracy mam bardzo dużo. Czasem w ciągu jednego posiedzenia mam przedstawiać stanowisko do dwóch projektów ustaw. To wymaga skupienia, zapoznania się z projektem, wypracowania stanowiska" - mówiła posłanka Stronnictwa.
Za jeden z największych sukcesów swojej pracy Tokarska uznaje stworzenie Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego, który zrzesza posłów z tego regionu. "Spotykamy się dość regularnie, omawiamy wszystkie zagadnienia i najważniejsze problemy, które dotyczą naszego województwa. Myślę, że to jest dobry początek dla pracy na rzecz swojego regionu" - oceniła posłanka.
Rozczarowanie mediami
Pierwszy rok działalności na Wiejskiej był pracowity również dla rzecznika Solidarnej Polski Patryka Jakiego, który od początku obecnej kadencji był członkiem już czterech komisji: samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, sprawiedliwości i praw człowieka, etyki poselskiej, a obecnie - komisji gospodarki.
"Napisałem i złożyłem już w Sejmie 9 projektów ustaw i uchwał, które dotyczą m.in. mojego województwa opolskiego - takich problemów jak choćby ekspansja mniejszości niemieckiej, ale również szerzej - przywrócenia w Polsce bezpłatnych autostrad, czy przywrócenia historii do szkół" - przekonywał Jaki.
Posła SP w pierwszym roku pracy parlamentarnej rozczarowały... media. "Mam wrażenie, że publicznie promowane są osoby, które reprezentują jeden światopogląd - to jest np. Ryszard Kalisz, czy Małgorzata Kidawa-Błońska. Jeśli spojrzeć na ich realne dokonania, to tak naprawdę w tej kadencji nie przygotowali ani jednej ustawy, a jednak są przez media hołubione. Myślę, że media kierują się swoim prywatnym punktem widzenia, a nie realną oceną pracy" - uważa Jaki.
Dużo obowiązków poselskich ma również rzecznik SLD Dariusz Joński. "W Sejmie jestem prawie codziennie - od poniedziałku, czasem do soboty. Jest to miejsce, gdzie rzeczywiście przychodzi się wczesnym rankiem, a wychodzi późno wieczorem. Jest to więc ciężka praca, która daje jednak satysfakcję z tego, że można wpływać na obecne prawo - zmieniać je, udoskonalać" - mówił Joński, prawnik i ekonomista, członek sejmowej komisji finansów.
Polityk Sojuszu chciałby zmienić organizację pracy Sejmu. "Trochę zdziwiło mnie, że nie można tak przygotować prac Sejmu, by jego posiedzenia nie kolidowały z posiedzeniami komisji. Tak nie powinno być, bo obrady Sejmu są po to, by posłowie mogli w nich uczestniczyć, a często tak nie mogą, bo muszą być na komisji" - przekonuje rzecznik Sojuszu, nie wykluczając przy tym inicjatywy w tej sprawie.