Ubiegający się o reelekcję prezydent Francji Nicolas Sarkozy wykluczył w środę jakąkolwiek umowę ze skrajnie prawicowym Frontem Narodowym, ale podkreślił, że nie należy "demonizować" wyborców, którzy głosowali na kandydatkę FN w I turze wyborów prezydenckich.

W rozmowie z radiem France Info oświadczył, że w perspektywie wyborów parlamentarnych w czerwcu we Francji nie "będzie żadnego porozumienia" ze skrajną prawicą. Zapewnił też, że w nowym rządzie, o ile on sam zwycięży w drugiej turze wyborów prezydenckich 6 maja, nie będzie ministrów pochodzących z Frontu Narodowego.

Jak zastrzegł Sarkozy, mimo wykluczenia umowy z Frontem Narodowym, trzeba brać pod uwagę wyniki niedzielnego głosowania.

W pierwszej turze 22 kwietnia Sarkozy zajął drugie miejsce; wyprzedził go kandydat socjalistów Francois Hollande. Kandydatka FN Marine Le Pen zdobyła trzecie miejsce z wysokim wynikiem 17,90 proc.

Sarkozy powtórzył, że odmawia "demonizowania wyborców, którzy głosowali na kandydatkę Frontu Narodowego", i jego obowiązkiem jest "zwrócić się do nich".