Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w poniedziałek, że chce wyznaczyć datę wyborów parlamentarnych na 9 października. Mają trwać jeden dzień. Dodał, że formalną decyzję w tej sprawie ogłosi na początku sierpnia.
"To rozwiązanie tradycyjne, można powiedzieć: stare, ale jare" - ocenił Wenderlich w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Jego zdaniem, prezydent dokonał "wyboru całkiem dobrego".
"Jednodniowe wybory to pomniejszenie tej olbrzymiej ilości plotek, dwuznacznych opinii, różnych przerażających dociekań, co mogłoby się stać tej nocy z jednego na drugi dzień wyborów. Jakieś rozprawianie o "nocy cudów" przestaje mieć jakikolwiek sens" - powiedział Wenderlich.
Wicemarszałek Sejmu ocenił też, że "będą to wybory dużo, dużo tańsze". "W kraju, w którym chwieje się budżet i rozchwiane są finanse ma to duże znaczenie" - zaznaczył.
"Pan prezydent jest osobą niezależną i myślę, że nie musi tego pokazywać"
W opinii polityka SLD, Bronisław Komorowski "nadstawiał ucha i wsłuchał się w opinię publiczną", a "większość ludzi uważała, że jeden dzień wyborów wystarczy".
Według niego, jeden dzień głosowania w zupełności wystarczy, by frekwencja była wystarczająco wysoka, a werdykt wyborców sprawiedliwy.
Z kolei spór o sam termin to - zdaniem Wenderlicha - "zawracanie Wisły kijem". "Czy będzie to 9, 16 czy 23 października, to ma mniejsze znaczenie" - powiedział.
Polityk SLD nie podziela opinii, że Komorowski swoją decyzją chciał pokazać niezależność od PO, która optowała za dwudniowym głosowaniem.
"Pan prezydent jest osobą niezależną i myślę, że nie musi tego pokazywać" - oświadczył.