Warszawski sąd oddalił w poniedziałek wniosek Filipa Zagończyka - niewidomego studenta, który dwa i pół roku temu wpadł pod pociąg metra w stolicy o ustalenie mu renty na czas procesu. Powodem jest to, że ubezpieczyciel dobrowolnie wypłaca studentowi 7 tys.zł.

Poszkodowany student we wrześniu zeszłego roku złożył pozew przeciwko Metru Warszawskiemu i PZU. Domaga się miesięcznej renty w wysokości 14,5 tys. zł oraz zwiększenia kwoty zadośćuczynienia - ubezpieczyciel uznał bowiem, że student w 15 procentach przyczynił się do wypadku, więc kwotę zmniejszył.

Obok głównego żądania pozwu pełnomocnik studenta wniósł też o zabezpieczenie powództwa, czyli wypłatę zwiększonej renty jeszcze przed zakończeniem procesu i wydaniem prawomocnego orzeczenia, bo proces może potrwać dłuższy czas.

W poniedziałek sąd oddalił ten wniosek. "Strona pozwana dobrowolnie płaci panu powodowi 7 tysięcy zł miesięcznie, więc istota zabezpieczenia powództwa została spełniona" - powiedziała sędzia Agnieszka Bedyńska-Abramczyk uzasadniając decyzję.

Sąd stwierdził, że Zagończyk nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających jego słowa, ile wydaje na rehabilitację, ile na leki, ile na dojazdy taksówkami. "O tym jak często i w jaki sposób należy się rehabilitować nie decyduje sam powód, lecz lekarze" - podkreśliła sędzia.

Do wypadku doszło na stacji metra Centrum 17 września 2008 r.

Do wypadku, szeroko opisywanego przez media, doszło na stacji metra Centrum 17 września 2008 r. Niewidomy student dziennikarstwa (obecnie jest na V roku UW, tuż przed obroną pracy magisterskiej) wpadł pod wjeżdżający na stację pociąg - nie wyczuł laską krawędzi peronu. Student w wypadku odniósł bardzo ciężkie obrażenia - stracił nogę, nieomal zginął. Specjalistyczne leczenie przechodził w Szwajcarii.

Od Metra Warszawskiego i PZU - jak już wcześniej informowały media - Zagończyk otrzymał ponad 80 tys. zł odszkodowania i 500 tys. zł zadośćuczynienia oraz siedem tys. zł miesięcznej renty. "Po dwóch latach negocjacji z PZU, ubezpieczyciel nie spełnił w sposób satysfakcjonujący oczekiwań powoda w zakresie odszkodowania, renty, zadośćuczynienia, dlatego zdecydowaliśmy się skierować pozew do sądu. Z kolei Metro Warszawskie informowało, że jego ubezpieczycielem jest PZU i nie brało udziału w rozmowach" - informowała we wrześniu PAP kancelaria prawna reprezentująca studenta.

Gdy sąd przesłuchiwał dwa tygodnie temu Zagończyka zeznawał on, że dotychczasowe świadczenia nie są wystarczające i musi ograniczać zakupy specjalistycznych leków. Jak dodał, olbrzymie środki pochłania prowadzona kilka dni w tygodniu rehabilitacja oraz transport, gdyż w obecnym stanie zdrowia nie może poruszać się samodzielnie i bez opieki poza domem.

Zdaniem pełnomocników pozwanych - Metra i PZU - zwiększenie renty nie jest konieczne, bo powód korzysta z niepublicznych ośrodków opieki zdrowotnej "z najwyższej półki". Student replikował, że w ramach publicznej opieki zdrowotnej rehabilitacja, jaką przechodzi, często nie jest możliwa.

Oddalenie w poniedziałek przez sąd wniosku o zabezpieczenie powództwa, czyli wypłatę zwiększonej renty jeszcze przed zakończeniem procesu, nie przesądza o końcowym wyniku sprawy, która cały czas toczy się przed tym sądem. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony już wcześniej na 5 października.

Po wypadku, któremu uległ student, w warszawskim metrze zaczęto na peronach instalować wypukłe oznaczenia, które mają ostrzegać niewidomych o zbliżaniu się do krawędzi peronu. Na stacji Centrum, na której doszło do tego wypadku, wciąż takich sygnalizacji brak. O nadjeżdżaniu pociągu informuje się jedynie przez megafon.