Nawet 20 osób mogło zginąć w przeprowadzonym w piątek ataku na biuro ONZ w mieście Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu - poinformował Reuters, powołując się na pragnących zachować anonimowość przedstawicieli ONZ.

Według nich, bilans ten, który trzeba będzie jeszcze zapewne skorygować, obejmuje cudzoziemskich i afgańskich pracowników, strażników ONZ i nepalskich żołnierzy z plemienia Gurkhów, wynajętych do ochrony placówki.

Biuro ONZ zaatakowali uczestnicy demonstracji zorganizowanej w proteście przeciwko spaleniu Koranu przez amerykańskiego pastora.

Gubernator prowincji Balch, której głównym miastem jest Mazar-i-Szarif, oświadczył, że zginęło łącznie 12 ludzi - siedmiu pracowników ONZ i pięciu demonstrantów. "Zabito siedmioro pracowników UNAMA (misji ONZ w Afganistanie); pięciu z nich to Nepalczycy, a dwoje to Europejczycy - mężczyzna i kobieta. Pięciu demonstrantów zostało zabitych, a 20 rannych" - powiedział gubernator Atta Moammad Nur, dodając, że ponad 20 uczestników napadu aresztowano. Jak zaznaczył, atak przeprowadzili talibscy rebelianci, wmieszani dla niepoznaki między demonstrantów.

Jak oświadczył w Nowym Jorku rzecznik ONZ Farhan Haq, sekretarz generalny Ban Ki Mun przyjął "z oburzeniem" wiadomość o śmierci ludzi, którzy chcieli pomóc w odbudowie kraju. Rzecznik nie był jednak w stanie potwierdzić liczby zabitych. Według niego, na miejsce tragedii niezwłocznie udał się specjalny wysłannik Ban Ki Muna do Afganistanu Staffan de Mistura.

Wśród zabitych są Norwegowie, Rumuni i Szwedzi

Wcześniej anonimowe afgańskie źródło policyjne informowało, że szef misji ONZ w Mazar-i-Szarif został ranny, ale przeżył, a wśród zabitych są Norwegowie, Rumuni i Szwedzi. Podana przez rzecznika lokalnej policji wiadomość o odcięciu głów dwóm ofiarom została później zdementowana.

Atak potępił prezydent USA Barack Obama, który w wydanym oświadczeniu złożył kondolencje rodzinom ofiar.