Prezydent Bronisław Komorowski poinformował w piątek, że jak dotąd stosował prawo łaski tylko w tych przypadkach, gdy pozytywną opinię o ułaskawieniu wydał sąd. Podkreślił, że audyt ws. ułaskawienia Adama S. przez Lecha Kaczyńskiego nie jest skierowany przeciwko b. prezydentowi.

Komorowski był pytany w piątek w RMF FM, czy gnębią go podejrzenia związane z ułaskawieniem przedsiębiorcy Adama S. przez L.Kaczyńskiego. "Tak, ale to są pytania dotyczące raczej realizowania procedur ułaskawienia, a nie samego ułaskawienia" - powiedział.

"Jest istotne zbadanie na użytek Kancelarii przede wszystkim, czy są dochowywane (...) procedury, które czynią prawo łaski prezydenckiej bezpiecznym" - uważa prezydent.

Według mediów, Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - Marcin Dubieniecki - założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez L. Kaczyńskiego.

Komorowski zaznaczył, że on sam jak dotąd podejmował decyzje o ułaskawieniu tylko w tych przypadkach, w których z pozytywną opinią o ułaskawieniu wystąpił sąd. "Do tej pory podjąłem decyzje tylko i wyłącznie wtedy - szanse na ułaskawienie miały te osoby, co do których sąd wystąpił z pozytywną opinią o ułaskawieniu".

Audyt w Kancelarii Prezydenta ws. ułaskawienia Adama S.

Odnosząc się do audytu, który odbywa się w jego Kancelarii w sprawie ułaskawienia Adama S. Komorowski powiedział: "nie chciałbym tworzyć wrażenia, że to jest skierowane jakoś przeciwko mojemu poprzednikowi, to jest potrzeba zbadania okoliczności ujawnionych przez dziennikarzy, a które mogą stawiać pod znakiem zapytania dochowywanie procedur wewnątrz Kancelarii". "Lepiej dziś uczyć się na jakichś błędach, niż na własnych" - dodał prezydent.

Komorowski odniósł się też do postulatów polityków PiS, którzy opowiedzieli się w czwartek za ustawowym uregulowaniem trybu stosowania prawa łaski oraz za tym, by okoliczności ułaskawień - łącznie z nazwiskami ułaskawionych - były znane opinii publicznej.

"Ułaskawienie oznacza również zatarcie winy"

"Ułaskawienie oznacza również zatarcie winy, nie wolno nigdy ujawniać kto jest ułaskawiony (...), bo byłoby to sprzeczne z prawem polskim" - powiedział Komorowski. W jego ocenie, można badać mechanizmy, zasadność ułaskawień, ale nie wolno "krzywdzić ludzi po ułaskawieniu".

Procedurę ułaskawieniową wobec Adama S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na temat skazanego, którego chce ułaskawić; prasa wyliczyła, że w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego takich spraw było 18 z ogólnej liczby prawie 2 tysięcy.

Zwykły tryb polega na tym, że skazany zwraca się o opinię ws. ułaskawienia do sądu, który go skazał. Gdy opinia sądu jest pozytywna, sprawa trafia do prokuratora generalnego, a potem - do prezydenta, który wydaje w tej sprawie ostateczną i nieodwołalną decyzję. Może zmniejszyć lub zawiesić wyrok albo nawet zarządzić zatarcie skazania w rejestrze karnym.