Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) poinformował w piątek, że składa zawiadomienie do prokuratury przeciwko szefowi MSWiA Jerzemu Millerowi. Zarzuca mu poświadczenie nieprawdy. Chodzi o zapis czarnych skrzynek z rozbitego Tu-154.

Zdaniem Macierewicza, z dokumentów, którymi dysponuje jego zespół wynika, że Miller najpierw potwierdził, że otrzymane przez niego kopie nagrań tzw. czarnych skrzynek są "tożsame z ich oryginałem pozostającym w dyspozycji rosyjskiej", a później okazało się to "nieprawdą".

"Pan Jerzy Miller poświadczył nieprawdę stwierdzając, że to, co otrzymuje jest dokładną, wierną kopią oryginału rosyjskiego, w związku z tym najpóźniej w poniedziałek zostanie skierowany wniosek do prokuratury w sprawie poświadczenia przez pana ministra Jerzego Millera nieprawdy i utrudniania w ten sposób postępowania śledczego przez prokuraturę polską" - zapowiedział poseł PiS.

Szef zespołu ds. katastrofy smoleńskiej zaprezentował i rozdał dziennikarzom materiały, które - jak mówił - są kopią memorandum z 31 maja 2010 podpisanego przez Millera i szefową rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatianę Anodinę.

Macierewicz: dokument ten "przesądza o tym, iż strona polska zaakceptowała ustalenia i badania dokonane przez stronę rosyjską"

Jak ocenił Macierewicz, dokument ten "przesądza o tym, iż strona polska zaakceptowała ustalenia i badania dokonane przez stronę rosyjską". Po drugie - dodał - w memorandum MAK został uznany przez rząd Donalda Tuska "za organ nadrzędny, mający charakter neutralny wobec polskiej komisji badającej wypadek i komisji rosyjskiej".

Według polityka PiS, świadczy o tym art. 3 memorandum. "MAK, jako organ prowadzący badanie techniczne, zabezpiecza przechowanie opieczętowanych przez obie strony oryginałów rejestratorów pokładowych w celu wykluczenia jednostronnego dostępu do nich" - cytował Macierewicz.

Polityk PiS przytoczył też punkt 6 "Protokołu przekazania stronie polskiej kopii zapisów rejestratorów pokładowych samolotu Tu-154M numer pokładowy 101 Rzeczpospolitej Polskiej oraz zapisów rozmów członków załogi między sobą oraz ze służbami naziemnymi".

"Niniejszym Protokołem, obecne przy kopiowaniu, upoważnione osoby ze strony Rzeczypospolitej Polskiej, Federacji Rosyjskiej i MAK potwierdzają zgodność przekazywanych stronie polskiej kopii zapisów rejestratorów pokładowych z oryginałami zapisów rejestratorów pokładowych samolotu TU-154M numer pokładowy 101 Rzeczypospolitej Polskiej" - cytował szef komisji ds. katastrofy smoleńskiej.



Miller dwukrotnie udawał się do Moskwy po kopię zapisu rejestratorów prezydenckiego samolotu

Jego zdaniem, sens tego przepisu "jest zupełnie oczywisty - Jerzy Miller potwierdził, że otrzymane przez niego kopie (zapisów czarnych skrzynek - PAP) są tożsame z oryginałem pozostającym w dyspozycji rosyjskiej".

"Nie minęły dwa tygodnie i to się już okazało nieprawdą - pan Miller musiał udać się po brakujące 16 sekund. I nie minął znowu krótki odcinek czasu, gdy okazało się z wczorajszych publikacji, że ten materiał jest tak zaszumiony na skutek działania jakiś nieznanych bliżej właściwości technicznych prądu, napięcia, że trzeba wysyłać do Rosji prośby o specjalną ekspertyzę i dokonywać specjalnych działań, które wydłużą okres analiz o następne zapewne miesiące, bo mieliśmy zapis czarnych skrzynek otrzymać już pół roku temu, a systematycznie jest to odkładane, tym razem ze względu na fakt ich zaszumienia" - mówił Macierewicz.

W czerwcu tego roku media pisały, że Miller dwukrotnie udawał się do Moskwy po kopię zapisu rejestratorów prezydenckiego samolotu, ponieważ w pierwszej kopii, którą otrzymał od MAK, miało brakować 16 sekund nagrań.