NATO wychodzi z Afganistanu. W 2014 r. pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo przejmą władze afgańskie. Problem w tym, że nie będą do tego gotowe. Nie oddajemy tego kraju w pewne ręce, wpychamy go w chaos.
Nie ma spójnego rządu Afganistanu ani zwartej armii, są wrogie frakcje utrzymywane w całości tylko dzięki NATO i zachodnim pieniądzom. Kiedy spoiwo to osłabnie, konflikty między nimi wybuchną z pełną mocą, a talibowie staną się siłą dominującą, wchodząc w koalicje z konkurencyjnymi obozami.
Na wczorajszej konferencji w Kabulu ustalono, że trzeba zwiększyć wsparcie dla Afganistanu i rozbudować jego siły zbrojne. Tymczasem ilekolwiek pieniędzy by wpompować w ten kraj, jakkolwiek liczna byłaby jego armia, śmiertelna choroba, czyli nieefektywność i klikowość władzy, nie zniknie, przeciwnie – wzmocni się.
Afganistan czeka na efektywny, wiarygodny rząd. Potrzebne są ruchy radykalne – obalenie obecnego prezydenta i uderzenie w wojskowe oraz rządowe kliki, odsunięcie na bok pozornej demokracji w imię skuteczności. Inaczej dodatkowa pomoc i nowe afgańskie oddziały rozwieją się w mgle, a wraz z nimi nadzieje na trwały pokój.