Do warszawskiego sądu złożono w piątek pozew posła PO Janusza Palikota przeciw "Dziennikowi" z żądaniem przeprosin i wpłaty 10 mln zł na cel dobroczynny za zarzuty "Dz", że poseł przyjmuje pożyczki od nieznanych firm.

Mec. Jacek Kondracki, który złożył pozew, powiedział PAP przy okienku biura podawczego Sądu Okręgowego w Warszawie, że wpłacona już została opłata od tego pozwu, która wyniosła 102 tys. zł.

Kwota żądanego zadośćuczynienia jest rekordowa - dotychczas żaden polski sąd nigdy nie zasądził takich pieniędzy w procesie o ochronę dóbr osobistych. Warszawski sąd wyznacza termin pierwszej rozprawy mniej więcej w kilka miesięcy od złożenia pozwu.

W pozwie Palikot żąda od wydawcy "Dziennika" Axel Springer Polska i redaktora naczelnego gazety przeprosin w "Dz" i wpłaty 10 mln zł na lubelskie hospicjum za nieprawdziwe - jak mówi pozew - zarzuty, iż ukrył pieniądze w "rajach podatkowych" i otrzymuje pożyczki od nieznanych firm.

W drugim złożonym w piątek pozwie Palikot żąda od wydawcy gazety i redaktora naczelnego przeprosin w "Dz" i wpłaty 50 tys. zł na cel dobroczynny za artykuł, że poseł miał wpływać na przebieg przetargów publicznych, by uzyskać pozytywne rozstrzygnięcia dla firm Jacka Prześlugi. "Dz" twierdzi, że Prześluga jest organizatorem publicznej aktywności posła, a zlecenia dają mu "tylko urzędy i samorządy, w których rządzi PO".

Według "Dz" Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, która zaczęła pożyczać mu pieniądze

Wcześniej w tym tygodniu Palikot złożył w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa prywatny akt oskarżenia wobec autorów artykułów "Dz". Zarzuca im przestępstwo pomówienia w mediach, za co kodeks karny przewiduje grzywnę, ograniczenie wolności albo do dwóch lat więzienia.

"Podtrzymujemy wszystko to, co napisaliśmy w swoich tekstach. Bardzo się cieszę, że jest ten pozew" - mówił jeden z autorów tekstu w "Dz" Michał Majewski. "Sąd to jest dobre miejsce do wyjaśnienia tej sprawy. Martwi mnie tylko, że to będzie się toczyło przez ileś lat. Byłoby dobrze, gdyby dziś premier wymógł na Palikocie pokazanie dokumentów na temat tych pożyczek" -dodawał.

Według "Dz", Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, która zaczęła pożyczać mu pieniądze. Miała je od małej spółki, której adresem jest skrzynka pocztowa na Cyprze. Jej udziałowcy rezydują na Karaibach - a według byłej żony Palikota - właśnie tam poseł ukrył część majątku. Palikot oświadczał, że nie jest związany z żadną ze spółek, od których pożyczał pieniądze, a doniesienia prasowe na ten temat są elementem nagonki politycznej.