Decyzja w sprawie nowego komendanta Służby Ochrony Państwa w najbliższych dniach - zapowiedział wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. Jak podkreślił, dotychczasowy szef SOP gen. Tomasz Miłkowski przeprowadzał "ciężką reformę", a jego następca "na pewno nie będzie miał łatwej pracy".

O rezygnacji gen. Miłkowskiego poinformowało we wtorek Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W komunikacie przesłanym przez wydział prasowy resortu zaznaczono, że rezygnacja komendanta SOP ze stanowiska została wcześniej ustalona z szefem MSWiA.

Szefernaker przypomniał w programie "Tłit" portalu wp.pl, że szefa SOP na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji powoła premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że decyzji w tej sprawie można się spodziewać "w najbliższych dniach". "Są rozważane różne propozycje, to też nie jest miejsce w mediach, żeby o tych propozycjach mówić" - powiedział.

Pytany o przyczyny rezygnacji gen. Miłkowskiego wskazał, że w mediach pojawiają się na ten temat informacje, które "nie mają nic wspólnego z rzeczywistością". "Życie jest dużo prostsze, niż różnego rodzaju media czasami to opisują" - dodał.

"Od dłuższego czasu pan komendant ze względów także związanych z kwestiami osobistymi rozważał z panem ministrem tę decyzję" - podkreślił wiceminister.

Zapytany, czy ta decyzja miała coś wspólnego z konferencją bliskowschodnią, Szefernaker zapewnił, że ta sprawa "nie miała nic do rzeczy". "Nasi partnerzy, szczególnie ci ze Stanów Zjednoczonych, byli zadowoleni ze współpracy ze Służbą Ochrony Państwa" - powiedział.

Zdaniem wiceministra gen. Miłkowski przeprowadzał "naprawdę ciężką reformę", związaną z utworzeniem SOP w miejsce Biura Ochrony Rządu. "Wymiana kadr w tej służbie to zawsze wiąże się z tym, że są pewnego rodzaju problemy, niedogodności, zmiany" - powiedział. Zaznaczył też, że ta reforma "była potrzebna, jest przeprowadzana w dobry sposób i będzie kontynuowana". Według niego następca Miłkowskiego "na pewno nie będzie miał łatwej pracy".

Po wydaniu we wtorek komunikatu informującego o rezygnacji gen. Miłkowskiego w mediach pojawiły się informacje o powodach jego odejścia. Według doniesień RMF FM miał to być incydent z udziałem kierowcy SOP, "który w ostatnich dniach przyjechał wcześnie rano po premiera na jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki".

Te informacje zdementował w rozmowie z PAP rzecznik prasowy SOP ppłk Bogusław Piórkowski. Służba Ochrony Państwa wydała również komunikat w tej sprawie, w którym napisano, że w tekście znalazły się "nierzetelne informacje, a całość artykułu wprowadza czytelników w błąd". "Opisane zdarzenie z udziałem kierowcy SOP nie miało miejsca. Nieprawdziwe informacje powielane przez media godzą w dobre imię gen. bryg. SOP Tomasza Miłkowskiego, komendanta Służby Ochrony Państwa oraz całej formacji" - podkreślono. Dodano również, że artykuł w fałszywym świetle przedstawia powody odejścia komendanta SOP ze stanowiska.

W środę szef kancelarii premiera Michał Dworczyk powiedział, że trwa procedura odwoływania komendanta SOP. "W związku z tym po zakończeniu procedury odwołania zostanie na pewno powołany nowy szef" - zapowiedział Dworczyk. Nie podał, kto będzie następcą gen. Miłkowskiego. Poinformował, że o rezygnacji zdecydowały względy osobiste.

Gen. bryg. dr Tomasz Miłkowski został 26 kwietnia 2017 roku powołany na stanowisko szefa Biura Ochrony Rządu przez ówczesną prezes Rady Ministrów Beatę Szydło. Po zastąpieniu BOR przez Służbę Ochrony Państwa Miłkowski kontynuował pracę jako komendant SOP.