Po 1989 r. mieliśmy wielu wybitnych sportowców, ale żaden nie zaskarbił sobie takiego miejsca wsercach Polaków jak orzeł zWisły. Uderzał wczułe struny rodaków.
Wzrostem iwąsem przypominał innego tytana popkultury, pana Wołodyjowskiego. Pomimo niesamowitych sukcesów nigdy nie uderzyła mu do głowy woda sodowa. Zawsze skromny, przed kamerami sprawiał wrażenie miłego chłopaka zsąsiedztwa. Najważniejsze było jednak to, że jak na prawdziwego, polskiego bohatera przystało, Małysz na skoczniach prowadził samotną walkę zcałym światem. Niezliczeni czempioni zinnych krajów starali się odebrać mu podium: Martin Schmitt, Sven Hannawald, Janne Ahonnen, Simon Amman, Jakub Janda, Thomas Morgenstern… aorzeł zWisły niewzruszenie szybował iszybował, zdobywając tytuł za tytułem.
W kraju wybuchła małyszomania. Mistrz przyciągał przed telewizory połowę narodu. Dosłownie: transmisję zkonkursu skoków narciarskich na igrzyskach olimpijskich wSalt Lake City w2002 r. oglądało 20,6 mln ludzi. Stał się dla Polaków tym, kim dla Brazylijczyków był Pelé czy kierowca rajdowy Ayrton Senna: żywą legendą.
/>
Jako jedyny skoczek whistorii trzy razy pod rząd zdobył Kryształową Kulę. Łącznie uzbierał ich cztery, wyrównując tym samym rekord legendarnego Mattiego Nykaenena. Czterokrotnie był też mistrzem świata, az igrzysk olimpijskich przywiózł trzy srebrne ijeden brązowymedal.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście: