Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki powiedział we wtorek, że poprosił o dokumenty dot. sprawy reprywatyzacji kamienicy przy u. Stępińskiej 17. Według Jana Śpiewaka, kamienica ta przejęta została z naruszeniem prawa przez prawnika związanego ze środowiskiem PiS.
W poniedziałek Śpiewak - kandydat komitetu Wygra Warszawa na prezydenta stolicy - powiedział, że prawnik Jerzy Szaniawski, obecnie kandydat do Sądu Najwyższego, blisko związany ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości "jest osobą, która brała udział w dzikiej warszawskiej reprywatyzacji".
Według Śpiewaka, kamienica przy Stępińskiej 17 na warszawskim Mokotowie została oddana Szaniawskiemu w 2009 r. przez Jakuba R. - wówczas wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami - "głównego bohatera afery reprywatyzacyjnej". Śpiewak złożył wniosek do kierowanej przez Jakiego komisji weryfikacyjnej ds reprywatyzacji o zbadanie sprawy tej kamienicy, która – według niego – została przejęta z naruszeniem prawa.
Śpiewak stwierdził, że "komisja weryfikacyjna nie może być parawanem do tego, żeby ukrywać działalność osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością, jeśli chodzi o aferę reprywatyzacyjną". "To jest test na wiarygodność Patryka Jakiego, ale też przede wszystkim test na jego niezależność" – dodał.
Jaki - który jest też kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy - pytany we wtorek w Polsat News, czy komisja weryfikacyjna zajmie się reprywatyzacją kamienicy przy ul. Stępińskiej 17 odpowiedział: "Tak, poprosiłem wczoraj, żeby przesłali mi, żeby zebrać, wszystkie informacje dotyczące tej nieruchomości, bo na razie to jest tak, że jeden z moich konkurentów robi konferencję prasową, ale wniosku nie złożył, dokumentów nie pokazał, więc sam muszę zbierać te dokumenty".
Zaznaczył, że dotąd nikt nie zgłosił wniosku ws Stępińskiej 17. "Jak można komuś zarzucać, że ktoś coś ukrywa, skoro się mu nawet nie przedstawiło takiego wniosku" - dodał.
Dopytywany, czy oczekuje wniosku od Śpiewaka Jaki odpowiedział: "ja sobie to teraz sam sprawdzę". "W ogóle pierwszy raz słyszałem o tym adresie, bo (...) nie jestem w stanie 17 tysięcy adresów sprawdzić w przeciągu roku. Natomiast ja już sam poprosiłem o te dokumenty" - powiedział. "Jeżeli coś tam będzie - nie będzie żadnej litości" - zadeklarował Jaki.
"Konferencje to można sobie robić, ale żeby wszcząć jakieś postępowanie, to trzeba mieć dowody" - dodał. "Osoba, którą Jan Śpiewak oskarża, ja w ogóle nie wiem, jak wygląda i Jan Śpiewak bardzo dobrze o tym wie" - stwierdził Jaki. Dodał, że nigdy w życiu nie widział Jerzego Szaniawskiego i z nim nie rozmawiał. (PAP)