Prawo i Sprawiedliwość na kongresie ograniczyło się do makijażu politycznego, nie przedstawiło ani taktyki jak chce odzyskać władzę, ani przesłania na czas kryzysu, ocenia były wiceprezes PiS Ludwik Dorn w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Pytany, czy nie widzi żadnych osiągnięć kongresu, Dorn zaprzecza. Jego zdaniem "partia dowiedziała się, jaką opozycją ma nie być - taką jak przez ostatni rok. Ale jaką ma być, tego się nie dowiedziała. Dano też członkom PiS gwarancję, że nie będą wykrwawiani w niepotrzebnych bojach. To dużo. Może jest to początek. Pierwsza weryfikacja nastąpi w czerwcu, w wyborach do Parlamentu Europejskiego. I być może wówczas PiS przejdzie do następnego etapu dyskusji, co zrobić z partią, programem, a także z Jarosławem Kaczyńskim".

Zdaniem Dorna jeżeli w wyniku tych wyborów różnica stosunku sił między PO a PiS "będzie taka jak wskazują najlepsze sondaże, czyli dwa do jednego, bądź taka jak przy najgorszych - trzy do jednego, to trzeba będzie zapytać o kondycję partii, jakość przywództwa, polityczne przesłanie".

Na uwagę "Rzeczpospolitej", że Dorn nazwał PO wielką partią małych gierek i pytanie, jak nazwałby PiS, były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział: "PiS jest Samsonem, a pan Kaczyński Dalilą. Czekam aż PiS odrosną włosy".