W Holandii prorosyjska grupa osób, skupiona wokół lewicowego posła, przyczynia się do odrzucenia przez Holendrów w zeszłorocznym referendum umowy stowarzyszeniowej między Unią Europejską a Ukrainą - pisze piątkowy "New York Times".

Członkowie tzw. grupy ukraińskiej, stworzonej wokół posła Harry'ego van Bommela, pojawiali się na publicznych spotkaniach, występowali w telewizji i korzystali z mediów społecznościowych, by "potępiać prozachodni rząd Ukrainy jako żądną krwi kleptokrację niegodną holenderskiego poparcia" - podkreśla dziennik.

W artykule "Nieprawdziwe wiadomości, nieprawdziwi Ukraińcy: jak grupa Rosjan przechyliła szalę w holenderskim referendum" gazeta pisze, że "najaktywniejsi przedstawiciele grupy ukraińskiej wbrew nazwie pochodzili z Rosji lub rosyjskojęzycznych regionów Ukrainy i powtarzali linię Kremla".

"NYT" podkreśla, że nie jest jasne, czy grupa ukraińska jest kierowana przez Rosję czy też składa się z rusofilów o podobnych poglądach.

Władze w UE ostrzegają przed rosyjskimi próbami ingerowania w wybory w państwach unijnych, m.in. w zaplanowane na 15 marca wybory parlamentarne w Holandii. "Władze są bardzo zaniepokojone i jest wiele powodów, by obawiać się ingerowania w wybory. Ale prawdziwym zagrożeniem są populiści, którzy świadomie lub nieświadomie realizują cele Rosji, bo wiedzą, że szkodzi to status quo w Europie, który chcą zniszczyć. Wystarczy, że Rosja usiądzie wygodnie i pozwoli populistom robić, co im każe" - ocenia cytowany przez "NYT" ekspert Sijbren de Jong z haskiego Ośrodka Studiów Strategicznych.

Zdaniem Sico van der Meera z Holenderskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, "w interesie Rosji jest, by w wyborach wygrali antyestablishmentowi populiści, którzy niezależnie od osobistych poglądów na Rosję chcą podkopać UE, a niekiedy także NATO". Rosjanie "wyznają zasadę, że osłabienie wroga umacnia nas samych" - dodał van der Meer.

Jak przypomina "NYT", holenderski wywiad ocenił w upublicznionym raporcie, że Holandia była atakowana w ramach "globalnej kampanii wpływania na politykę i postrzeganie Rosji", podczas której Moskwa wykorzystywała "budowaną przez lata sieć kontaktów".

Jednym z takich kontaktów, pisze "NYT", jest Władimir Korniłow - urodzony w Rosji i wychowany na wschodzie Ukrainy historyk i politolog, który obecnie kieruje w Hadze jednoosobowym think tankiem. Z maili wykradzionych przez proukraińskich hakerów wynika, że Korniłow oferował informacje i porady politykom w Moskwie, gdy pracował wcześniej w finansowej przez Rosję placówce badawczej w Kijowie. Przed holenderskim referendum prowadził kampanię przeciw umowie stowarzyszeniowej UE-Ukraina.

Innym "agitatorem" był Thierry Baudet, szef ośrodka analitycznego, który później przekształcił w antyunijną partię polityczną "zgadzającą się z Rosją w wielu kwestiach". Przed referendum napisał na Twitterze, że Ukraina "nie jest państwem narodowym", i udostępnił fałszywą informację o rzekomym ukrzyżowaniu mówiącego po rosyjsku chłopca przez ukraińskich żołnierzy w Donbasie. Baudet twierdzi, że nie rozpowszechnia rosyjskiej propagandy, a jedynie przedstawia punkt widzenia Rosji w obliczu "nadzwyczajnej rusofobii w Europie".

Szczególnie aktywnym członkiem tzw. grupy ukraińskiej jest według "NYT" 26-letni urodzony w Moskwie Nikita Ananiew, który wraz z matką wyemigrował do Holandii i obecnie przewodzi w tym kraju Stowarzyszeniu Studentów Rosyjskich. Ananiew, który w 2013 roku pojechał do moskiewskiej "szkoły młodych liderów" w ramach rządowego programu Rosji, w kampanii przed referendum na licznych spotkaniach krytykował umowę stowarzyszeniową i opisywał UE jako "zardzewiałą, skorumpowaną elitę".

W grudniu holenderski rząd przyjął projekt ustawy o ratyfikacji odrzuconej w referendum umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Stało się to możliwe dzięki kompromisowi zawartemu na szczycie UE w Brukseli. Ustawa ratyfikacyjna ma być najpierw skierowana do Rady Stanu, która jest ciałem konsultacyjnym, a następnie trafi do obu izb Stanów Generalnych (parlamentu).

Premier Mark Rutte wyraził przekonanie, że parlament zaakceptuje kompromis, ale zaznaczył, że nie jest pewien, czy uda się ratyfikować umowę z Ukrainą przed holenderskimi wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 15 marca. (PAP)