Jednym z celów nowego rządu może się stać wzmocnienie inspekcji pracy. Związki zawodowe i pracodawcy dostrzegają taką potrzebę, jednak gdy chodzi o wyposażenie PIP w nowe kompetencje – zdania są podzielone.
Lewica będzie chciała wpisać do przyszłej umowy koalicyjnej wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. Taka zapowiedź padła z ust posłanki Anny Marii Żukowskiej w wywiadzie, którego udzieliła w ubiegłym tygodniu Robertowi Mazurkowi w „Porannej rozmowie” w RMF FM.
Jak wynika z programu wyborczego Lewicy, cel ten stoi wysoko wśród priorytetów polityków tej opcji. Jeśli chodzi o przyszłych koalicjantów nowego rządu (zakładając, że PiS nie uda się uzyskać wotum zaufania Sejmu dla jego gabinetu), to podobny cel, w postaci wzmocnienia uprawnień PIP, stawia przed sobą również Polska 2050 Szymona Hołowni. W programach PSL czy Platformy Obywatelskiej temat ten został przemilczany. Jednak najsilniejszy koalicjant, jakim będzie PO, może się zgodzić na pewne działania w tym zakresie.
Finanse i kadry
– Na pewno PIP wymaga zmian w sensie personalnym i organizacyjnym. Ważne, by mogła realnie wpływać na poprawę warunków pracy i w określonych ramach być także partnerem wyznaczającym standardy pracodawcom. Ale nie wykluczam też rewizji rozwiązań ustawowych – mówi Marzena Okła-Drewnowicz z PO.
Lewica chciałaby skokowo zwiększyć budżet PIP, co pozwoliłoby na rozwiązanie problemów kadrowych inspekcji. Z postulatem dofinansowania tej instytucji zgadzają się związki zawodowe, dla których, jak same wskazują, jest ona naturalnym sojusznikiem.
– Niestety, inspekcja jest wiecznie niedofinansowana. To powoduje, że liczba przeprowadzanych kontroli jest zdecydowanie zbyt mała i coraz trudniej zatrudnić w PIP specjalistów, którzy znają problemy konkretnej branży. Dlatego postulujemy zwiększenie finansowania inspekcji, w tym wzrost wynagrodzeń inspektorów pracy, oraz podniesienie ich liczby – wskazuje Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.
Doktor Jakub Szmit, ekspert prawa pracy z Uniwersytetu Gdańskiego, dodaje, że wzmocnienie PIP jest konieczne z uwagi na ciągłe dokładanie jej zadań bez zwiększenia finansowania.
Wzrost płac inspektorów popiera także strona pracodawców. Jak wskazuje Szymon Witkowski, ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zgoda na wyposażenie PIP w dodatkowe kompetencje będzie jednak zależała od tego, co dokładnie będzie zawarte w rozważanej propozycji.
– Widziałbym zwłaszcza rozbudowę jej pozytywnej roli, edukacyjno-mediacyjnej, np. w postaci wyjaśniania przepisów – wskazuje Szymon Witkowski.
Z kolei Jakub Bartoszewicz, radca prawny z kancelarii Bartoszewicz – Prawnik Pracodawców, uważa, że PIP nie powinna być wyposażana w nowe zadania ani kompetencje. – Należy raczej zadbać o to, aby te posiadane już teraz były wykorzystywane prawidłowo i efektywnie – przekonuje.
Inspektor przekształci umowę
Od lat co jakiś czas wraca postulat nadania inspektorom uprawnienia do ustalania stosunku pracy w przypadku wykrycia niezgodnych z prawem umów śmieciowych. Tego też obecnie domaga się lewica. Chodzi o to, że inspektor mógłby sam przekształcić umowę cywilnoprawną w umowę o pracę, wydając decyzję administracyjną. Takiego rozwiązania oczekuje też m.in. OPZZ – do wykorzystania w sytuacjach ewidentnego naruszania art. 22 kodeksu pracy, gdy praca na podstawie umowy zlecenia jest świadczona w warunkach charakterystycznych dla stosunku pracy.
Z kolei zdaniem Szymona Witkowskiego obecne narzędzia zmierzające do ustalenia stosunku pracy są wystarczające.
– Daleki byłbym zwłaszcza od tego, by iść w kierunku np. testów przedsiębiorcy, mających odróżniać samozatrudnionych współpracujących z jednym podmiotem od innych działalności gospodarczych. Rynek potrzebuje swobody zawierania umów, a nie zmuszania do przejścia na umowę o pracę – twierdzi ekspert ZPP.
Aby dać PIP większą siłę oddziaływania, Lewica chciałaby też zwiększenia kar za łamanie praw pracowniczych. Postuluje nawet stworzenie w inspekcji pionu prokuratorskiego, ścigającego szczególnie rażące naruszenia prawa.
Podniesienie wysokości sankcji stosowanych wobec pracodawców, którzy łamią przepisy, to od lat także postulat samej PIP. Dziś bowiem kara za wykroczenie przeciwko prawom pracownika to maksymalnie 30 tys. zł (orzeczona przez sąd). Gdy inspektor nakłada grzywnę w drodze mandatu karnego, wynosi ona co do zasady do 2 tys. zł (i do 5 tys. zł przy recydywie).
– Zdecydowanie obecne wysokości kar nie są odczuwalne dla pracodawców. Te kilka tysięcy dla przeciętnej firmy to nie jest żadna wartość. Większe oszczędności ma ona z naruszania przepisów o bhp czy o czasie pracy. Natomiast wyższe zagrożenie ustawowe karą mogłoby działać odstraszająco od naruszania prawa – uważa dr Jakub Szmit. Jak podkreśla, zwiększenie ustawowego zagrożenia nie oznacza, że zawsze nakładane byłyby wyższe kary, bo ostateczną decyzję podejmuje inspektor. ©℗