Dlaczego rząd nie zaproponował od razu takiego trybu uzgodnień i wycofuje projekt po groźbach związków? Dlaczego nikt nie powie uczciwie, że zawarcie kompromisu w KT jest praktycznie niemożliwe i nie przypomni, że dyskusja o przywilejach trwa już 10 lat? Odpowiedź na taką woltę nie jest zbyt skomplikowana. Premier przestraszył się gróźb i uległ presji. Taka metoda rządzenia jest dla nas zabójcza. Szef rządu powinien podejmować dobre, choć nie zawsze popularne decyzje, a nie ulegać iluzji bezkonfliktowego rządzenia lub, co gorsza, presji grup zawodowych czy branżowych.