Uwięziony opozycjonista Aleksiej Nawalny oskarżył w poniedziałek władze Rosji o realizowanie strategii mającej pogorszyć stan jego zdrowia. Dodał, że odczuwa coraz większy ból kręgosłupa spowodowany częstym pobytem w karcerze, gdzie nie ma możliwości normalnego poruszania się.

"Zobaczcie jak działa system, kiedy nie można bić człowieka, ale szefostwo rozkazało, żeby on bardzo cierpiał" - napisał Nawalny na Twitterze. "Na przykład ja mam problem z kręgosłupem. To jasne co można zrobić, żeby problem pogorszyć: trzymać mnie w bezruchu tak długo jak to możliwe" - dodał opozycjonista.

Agencja Reutera pisze, że 46-letni Nawalny zamieszcza swoje posty z więzienia dzięki pomocy swych prawników i sojuszników.

Dalej Nawalny napisał: "Jeśli zamkniesz kogoś w karcerze, gdzie można albo stać albo siedzieć na żelaznym stołku 16 godzin na dobę, to po miesiącu w takich warunkach nawet zdrowa osoba bez wątpienia będzie miała ból pleców. Ja spędziłem ostatnie trzy miesiące w taki sposób. Naturalnie plecy bardzo mnie bolą".

Opozycjonista dodał, że przez półtora miesiąca prosił o wizytę lekarską, a kiedy w końcu przyszła lekarka, to badanie trwało pięć minut. Co więcej lekarka nie chciała powiedzieć Nawalnemu jaką postawiła diagnozę.

Po wizycie zaczęto mu robić zastrzyki, które - jego zdaniem - nie pomagają.

Nawalny został aresztowany w styczniu 2021 roku po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia. Zdaniem Nawalnego zamach na jego życie został zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne.

W lutym 2021 roku sąd odwiesił wobec opozycjonisty dawny wyrok więzienia za rzekome defraudacje finansowe. W marcu 2022 roku Nawalny usłyszał kolejny wyrok - dziewięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze na podstawie oskarżeń o defraudację i obrazę sądu. 31 maja polityk został oskarżony w następnej sprawie, dotyczącej "tworzenia organizacji ekstremistycznej", natomiast w październiku do listy zarzutów dodano m.in. "promowanie terroryzmu" i "rehabilitację nazizmu".

W ocenie prawników Nawalnego opozycjoniście może grozić nawet do 30 lat więzienia. (PAP)

ap/