Rosjanie okupujący położone na południu Ukrainy miasto Heniczesk ponownie ustawili w nim pomnik Lenina. Okupant chce wykorzystać sentyment ludności do ZSRR, ale to się nie uda - Rosjanie żyją przeszłością, Ukraińcy mają przed sobą pomyślną przyszłość - skomentował lokalny radny Jurij Sobołewski.

"Orki (Rosjanie - PAP) w obwodzie chersońskim kontynuują swój eksperyment z podróżowaniem do przeszłości. Czerwone flagi, pomniki z czasów sowieckich. A wszystko to na tle pogłębiającego się kryzysu humanitarnego, ostrego tłumienia sprzeciwu i manifestacji w obronie praw obywatelskich" - napisał radny obwodowy w poniedziałek na Facebooku. (https://tinyurl.com/2p974t3u)

Do wpisu załączył zdjęcie pomnika Lenina przed budynkiem lokalnej administracji, na którym powiewa rosyjska flaga. Stacja CNN, która potwierdziła autentyczność fotografii przypomina, że pomnik wodza rewolucji październikowej, która doprowadziła do powstania Związku Sowieckiego, został decyzją lokalnych władz zdemontowany w 2015 roku w ramach dekomunizacji. Był to wówczas jeden z ostatnich pomników Lenina w regionie.

Motywacja Rosjan jest jasna - chcą pasożytować na sentymentach lokalnej ludności, problem polega na tym, że w tym regionie ich praktycznie nie ma - zaznacza Sobołewski. "Nasze społeczeństwo żyje teraźniejszością i ma bardzo realną wizję pomyślnej przyszłości. Okupant nie może tego zrozumieć. Dlatego spektakl pt. +powrót do ZSRR+ będzie się ciągnął do czasu oswobodzenia obwodu przez Siły Zbrojne Ukrainy" - pisze radny.

Leżący w obwodzie chersońskim, tuż przy okupowanym przez Rosjan od 2014 roku Krymie, 20-tysięczny Heniczesk został zajęty na początku wojny. Na kontrolowanych przez siły rosyjskie terenach Ukrainy dochodzi do protestów ludności przeciwko okupantowi, niektóre z nich są brutalnie tłumione. (PAP)