Co najmniej dwóch demonstrantów zostało zabitych w nocy podczas strzelaniny policyjnej w dzielnicy Tharketa w stolicy Birmy, Rangunie, poinformowały w sobotę krajowe media.

DVB News podało, że policja otworzyła ogień do tłumu zgromadzonego przed komisariatem Tharketa w stolicy kraju Rangunie, żądającego uwolnienia osób wcześniej aresztowanych.

Demonstranci domagają się uwolnienia demokratycznie wybranej przywódczyni kraju, noblistki Aung San Suu Kyi, oraz przywrócenia do władzy jej partii, Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła Birmą od 2016 roku i wysoko wygrała wybory parlamentarne z listopada 2020 roku.

Wojskowi, którzy dokonali zamachu stanu, twierdzą, że wybory były sfałszowane, choć komisja wyborcza nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Armia zapowiedziała przeprowadzenie kolejnych wyborów i oddanie władzy ich zwycięzcom, ale wielu Birmańczyków nie wierzy w te zapowiedzi i obawia się długotrwałej, opresyjnej dyktatury wojska.

W czwartek specjalny sprawozdawca ONZ ds. Birmy Tom Andrews powiedział, że junta od przewrotu zamordowała co najmniej 70 osób protestujących przeciwko jej rządom. Oskarżył ją o zabójstwa, tortury i prześladowania, które nazwał zbrodniami przeciwko ludzkości.

Thomas Andrews, występując na posiedzeniu ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka w Genewie, wezwał do nałożenia wielostronnych sankcji na przywódców junty i należącą do wojska firmę Myanmar Oil and Gas Enterprise, której przychody z projektów związanych z gazem ziemnym mają w tym roku osiągnąć 1 miliard dolarów.