Będziemy głosować przeciw zmianom w ustawie medialnej - zapewnił w środę w Polsat News jeden z liderów Lewicy Adrian Zandberg. Podkreślił, że PiS już pokazało swój stosunek do mediów - przy telewizji publicznej.
"Można było w Polsce zrobić prawdziwą telewizję publiczną, czyli taką, w której wszystkie siły polityczne są traktowane na równi, czyli taką, która nie jest realnie zaangażowana po jednej stronie sporu, czyli taką, która jest realnie własnością całego narodu, a nie tylko tych, którzy akurat sprawują władzę" - powiedział w środowym wywiadzie.
"PiS tę możliwość miało i z tej szansy nie skorzystało" - podkreślił. "To oznacza, że nie można poważnie traktować propozycji medialnej, z którą przychodzi PiS, bo można się domyślać, że jest to pomysł, który realnie widziany był w TVP, tzn. przejąć i zawłaszczyć" - ocenił Zandberg.
Ocenił, że głosowania w Sejmie nad ustawą medialną pokażą, jak układa się większość parlamentarna w Sejmie i czy PiS nadal ją ma.
W jego ocenie intencją, która stoi za projektem, nie jest zwiększenie pluralizmu w mediach, co byłoby Polsce potrzebne, ale zmniejszenie "i żeby co się da sobie podporządkować".
"My z pewnością czegoś takiego nie poprzemy" - dodał, pytany, czy na czas głosowania któryś z posłów Lewicy nie zatnie się w windzie, czy łazience, bo takie scenariusze przewijały się w komentarzach.
Pytany o zapowiedź dymisji wicepremiera Jarosława Gowina powiedział, że na razie - przed głosowaniami w środę w Sejmie - trudno jest ocenić jaki będzie to miało wpływ na polityczną rzeczywistość - ile osób pójdzie za Gowinem.
"Od tego będzie zależała waga tego gestu - czy rząd zachowuje większość, czy rząd jest rządem mniejszościowym" - powiedział w Polsat News.
Zandberg pytany, co podoba mu się w Polskim Ładzie, wymienił podniesienie kwoty wolnej od podatku, bo jego zdaniem to od dawna trzeba było zrobić oraz skończenie z degresywnością składek zdrowotnych - sytuacją, gdy ktoś, kto zarabia milion płaci mniejszą składkę, niż pracownicy, których zatrudnia.
"Ale wszystko trzeba zrobić z głową - nie można przy okazji rozwalić ważnych funkcji polskiego państwa" - dodał. "Patrzę na rozwiązania i oceniam, czy moim zdaniem są sensowne, czy nie i na tej podstawie podejmuję decyzję" - powiedział uzasadniając, że jest racjonalną opozycją.
PiS przygotował projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji zmienia zasady przyznawania koncesji na nadawanie dla mediów z udziałem kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Zdaniem wielu dziennikarzy, ekspertów i polityków opozycji projekt jest wymierzony w Grupę TVN, bo wejście w życie zawartych w projekcie przepisów może oznaczać konieczność sprzedaży TVN-u przez amerykański koncern Discovery.
Według projektu, koncesję na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może uzyskać podmiot z siedzibą w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że nie jest zależny od osoby zagranicznej spoza EOG.
Projekt zmian w ustawie o radiofonii i telewizji przyjęła w pierwszym czytaniu sejmowa komisja kultury i środków przekazu. Komisja przyjęła też poprawki do pierwotnego tekstu. We wtorek w ponad 100 miastach odbyły się protesty przeciw zaproponowanym przez PiS zmianom.
Izba może się zająć projektem na środowym posiedzeniu.