Będziemy domagali się, żeby premier Mateusz Morawiecki na posiedzeniu Sejmu 15 czerwca wskazał winnych sytuacji w kopalni Turów; protestujący górnicy i energetycy z Turowa - po decyzji TSUE - wciąż nie mogą być pewni, że ich miejsca pracy są bezpieczne - mówili w środę posłowie Lewicy.

W środę w Warszawie odbywają się demonstracje zorganizowane przez górnicze i energetyczne związki zawodowe. Protestują oni - jak podkreślają - przeciwko łamaniu przez rząd zasad współpracy ze stroną związkową, niezrozumiałym restrukturyzacjom poszczególnych zakładów pracy oraz łamaniu praw pracowniczych. Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział, że dialog jest podstawą działania kierowanego przez niego resortu. "Nie wyobrażamy sobie absolutnie czegoś takiego, że te zmiany będziemy wprowadzać bez rozmowy, bez dialogu i bez porozumienia społecznego" - zapewnił.

Poseł Lewicy Dariusz Wieczorek podkreślił na konferencji prasowej, że protest branży górniczo-energetycznej organizowany jest przez wszystkie centrale związkowe. "Świadczy to o tym, że nie ma dialogu społecznego, że strona społeczna nie jest zadowolona z rozmów z rządem, że nie ma koncepcji, nie ma perspektyw" - ocenił Wieczorek.

Dodał, ze protestujący boją się o swoje miejsca pracy, swoją przyszłość i żądają od rządu przedstawienia koncepcji restrukturyzacji górnictwa i energetyki. "Będziemy pilnowali tego, ażeby te rozmowy toczy się, ażeby rzeczywiście chronić miejsca pracy, bo to jest zadanie polskiej Lewicy" - mówił Wieczorek.

Przypomniał, że 15 czerwca ma zostać przedstawiona w Sejmie informacja rządu na temat kopalni Turów. Rząd ma przedstawić informacje na temat "wskazania przyczyn, skutków i konsekwencji" nakazania przez Trybunał Sprawiedliwości UE natychmiastowego wstrzymania wydobycia węgla w kopalni Turów.

"Tam będzie informacja pana premiera dot. sytuacji w Turowie i sytuacji w kopalni w Turowie, bo to jest też przecież element tego protestu" - mówił poseł Lewicy.

"Będziemy domagali się również, ażeby premier wskazał winnych zaistniałej sytuacji, bo to nie jest tak, że dzisiaj rząd Czech robi jakieś działania, o których wcześniej nie wiedział rząd polski, to nie jest tak, że o tych wszystkich niebezpieczeństwach nie wiedziało PGE, czy władze kopalni. Ktoś niestety nie dopełnił obowiązków i będziemy domagali się, żeby za tę skandaliczną sytuację osoby, które były za to odpowiedzialne poniosły konsekwencje, to jest rola premiera, ażeby również nam przedstawił kto za tę sytuacje odpowiada" - powiedział Wieczorek.

Maciej Konieczny (Lewica) dodał, że górnicy i energetycy z Turowa są "wkurzeni i trudno się im dziwić". "Bo wbrew zapewnieniom jeszcze sprzed wyroku (TSUE), że rząd ma sytuację pod kontrolą, że te zarzuty Czechów są absurdalne i nie mają szans doprowadzić do niekorzystnego dla Polski werdyktu, wbrew zapewnieniom premiera Morawieckiego już po wyroku, że on jest z premierem Czech dogadany i sytuacja zaraz będzie rozwiązana (...) wciąż ci górnicy i energetycy nie mogą być pewni, że ich miejsca pracy są bezpieczne, że byt ich rodzin jest zapewniony na najbliższe lata. I za to pełną odpowiedzialność ponosi rząd" - mówił Konieczny.

Dodał, że wciąż nie ma planu restrukturyzacji dla energetyki, który jest niezbędny i który musi być podstawą większego planu dla górnictwa i energetyki.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wydanej w maju decyzji nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku.

Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.

Premier Mateusz Morawiecki poinformował pod koniec maja po rozmowach z premierem Czech Andrejem Babiszem, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego "Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE". Jak dodał, Polska będzie współfinansować na kwotę do 45 mln euro inwestycje środowiskowe. Z kolei Babisz zapowiedział wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską.

W poniedziałek poinformowano, że rząd Czech będzie wnioskować o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę postanowienia TSUE o wstrzymaniu wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów.

Premier Morawiecki był we wtorek pytany o kwestię rozmów z Czechami ws. ich skargi dotyczącej kopalni i elektrowni Turów. Zaznaczył, że dobrze się stało, iż czeski rząd już przyjął własną instrukcję negocjacyjną. "My po naszej stronie też w ciągu najbliższego jednego, dwóch dni przyjmiemy naszą instrukcję negocjacyjną w ramach Rady Ministrów" - zapewnił.

Premier dodał, że poprosi też ministra, który będzie szefem zespołu negocjacyjnego po to, by udał się do Czech "na długie, albo może krótsze rozmowy, które mam nadzieję doprowadzą do pojednania tych stanowisk i wycofania tej skargi, którą Czechy złożyły (do TSUE - PAP)". Jak dodał, liczy na pozytywny finał sprawy, który zostanie odzwierciedlony we wspólnej transgranicznej umowie między Polską a Czechami. "Jestem dobrej myśli, ale przed nami pewnie kilka dni, albo kilka tygodni rozmów w tym temacie" - ocenił.