Myślę sobie, że to bardzo szkodzi tak naprawdę opozycji, kiedy wciska kit i opowiada bajki własnym wyborcom; w tym Sejmie nie jest możliwe to, żeby powstał inny rząd - powiedział w czwartek lider Lewicy Razem Adrian Zandberg.

Pytany w Programie Trzecim Polskiego Radia o to, co myśli o proponowanym przez Platformę Obywatelską i marszałka Senatu prof. Tomasza Grodzkiego powołaniu rządu technicznego, Zandberg powiedział: "Nie lubię opowiadać bajek i wciskać kitu". "I myślę sobie, że to bardzo szkodzi tak naprawdę opozycji, kiedy wciska kit i opowiada bajki własnym wyborcom" - dodał.

"Trzeba powiedzieć otwarcie: w tym Sejmie nie jest możliwe to, żeby powstał inny rząd. Jeżeli nawet pan przewodniczący (PO) Borys Budka chciałby powołać rząd z panem (Grzegorzem) Braunem jako pełnomocnikiem do spraw szczepień, z panem (Robertem) Winnickim jako ministrem spraw zagranicznych czy z panem (Krzysztofem) Bosakiem jako pełnomocnikiem do spraw mniejszości - to i tak takiej większości (w Sejmie) po prostu nie ma" - mówił lider Lewicy Razem.

"Żeby zmienić ten rząd, żeby odsunąć ten rząd - a ja o tym rządzie myślę źle i uważam, że należałoby go zmienić - jest tylko jedna droga, która prowadzi przez wybory" - podkreślił. "I to jest realny scenariusz" - dodał Zandberg.

Zwrócił uwagę, że "obóz władzy od wielu miesięcy nie potrafi się dogadać" i "jest pokłócony". Ocenił, że w rządzie Zjednoczonej Prawicy "ludzie ze sobą nie rozmawiają" i jest w nim "po prostu bardzo dużo nienawiści i wewnętrznych sprzeczności".

Zandberg zauważył, że "jest możliwe, że rząd się posypie". "Ale wtedy to, co nastąpi, to nie jakieś dziwaczne konstrukcje rządowe tylko po prostu przyspieszone wybory" - wyjaśnił.

Zapewnił, że "na te wybory Lewica jest gotowa, bo Lewica chce przejąć odpowiedzialność za państwo". "I z tego powodu myśli bardzo odpowiedzialnie o tym, w jakim stanie będzie to państwo, którym będziemy wtedy rządzić" - podkreślił lider Lewicy Razem.

Pytany o to, czy "czuje się zdrajcą po tym, jak Lewica porozumiała się z rządem w sprawie Krajowego Planu Odbudowy", Zandberg powiedział: "Zachęcałbym kolegów z PO do wstrzemięźliwości w słowach, bo brnąc w coś nierozsądnego sami sobie robią krzywdę".

"Sprawa dotyczy czegoś naprawdę ważnego. Rozmawiamy o 250 miliardach złotych dla Polski. I to nie są pieniądze ani dla PiS-u, ani dla PO, ani dla Lewicy, ani dla Konfederacji. To są pieniądze dla 38 milionów Polek i Polaków, które będą wydawane przez długie lata" - wyjaśnił. "Co więcej, większość z tych pieniędzy będzie wydawana już nie przez pana Morawieckiego, tylko przez następny rząd - przez kolejny rząd, który przyjdzie po rządach PiS-u" - podkreślił lider Lewicy Razem.

We wtorek przed południem odbyło się w Sejmie spotkanie przedstawicieli Lewicy z premierem Mateuszem Morawieckim ws. Funduszu Odbudowy i Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Wśród propozycji Lewicy, które uzyskały poparcie w ramach KPO jest m.in. 850 mln euro na wsparcie szpitali powiatowych, 300 mln euro dla poszkodowanych przez epidemię branż oraz zapewnienie, że 30 proc. z KPO trafi do samorządów.

Podstawą do sięgnięcia po środki z Funduszu Odbudowy jest KPO - dokument taki musi przygotować każde państwo członkowskie i przedstawić Komisji Europejskiej do końca kwietnia.

KPO to dokument określający cele związane z odbudową i tworzeniem odporności społeczno-gospodarczej Polski po kryzysie wywołanym przez pandemię COVID-19. Zostały w nim zawarte propozycje reform i inwestycji, które mają pomóc Polsce wrócić na właściwe tory rozwoju. Krajowy Plan Odbudowy powstaje w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. KPO jest podstawą do skorzystania z Instrumentu Odbudowy i Zwiększenia Odporności. Wartość Instrumentu to 750 mld euro. Z tej puli Polska będzie miała do dyspozycji około 58 mld euro. Na tę kwotę składa się 23,9 mld euro dotacji i 34,2 mld euro pożyczek.