Trudno oprzeć się wrażeniu, że rząd PO-PSL całkowicie skapitulował, jeśli chodzi o wzięcie odpowiedzialności za prowadzenie sprawy katastrofy smoleńskiej, dla mnie to sytuacja nie do wyobrażenia - mówił szef KPRM Michał Dworczyk, pytany o ujawnione nagrania byłego premiera Donalda Tuska.

W czwartek TVP1 wyemitowało fragmenty nagrania z "poufnej narady" u premiera Donalda Tuska, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 roku. W spotkaniu uczestniczył Edmund Klich, który po katastrofie smoleńskiej został akredytowanym przedstawicielem Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej (MAK) badającej przyczyny tragedii, a także część ministrów. Jedną z przyczyn zwołania narady miała być prośba Klicha o spotkanie w związku z prowadzeniem procesu wyjaśniania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Według autorów reportażu, nagranie miało zostać zniszczone.

Dworczyk pytany w piątek w TVP Info o komentarz do opublikowanych nagrań i działalności ówczesnej kancelarii premiera odparł, że "trudno oprzeć się wrażeniu, że wówczas rząd całkowicie skapitulował, jeśli chodzi o wzięcie odpowiedzialności za prowadzenie tej, wydawałoby się wówczas, najważniejszej sprawy". Zwracał przy tym uwagę, że w katastrofie pod Smoleńskiem zginęła polityczna elita państwa polskiego.

"Słuchając tych nagrań trudno oprzeć się wrażeniu, że ówczesny rząd, ówczesny premier całkowicie zrezygnowali z zaangażowania w nadzorowanie tych spraw. Muszę powiedzieć, że kompletnie dla mnie (jest to) sytuacja nie do wyobrażenia" - mówił Dworczyk.

Dopytywany, co dalej z ta sprawą powinno zrobić państwo polskie, minister wyraził nadzieję, że wszystkie badania, analizy, śledztwo w tej sprawie zostanie zakończone i zostaną wyciągnięte z tego konsekwencje. Zaznaczył, że jednym z najważniejszych zadań jest wyciągnięcie "takich wniosków, żeby nigdy takie błędy, które wówczas zostały popełnione nie wydarzyły się powtórnie".

Dworczyk pytany o odpowiedzialność polityczną Donalda Tuska za sposób postępowania po 10 kwietnia 2010 r. powiedział: "Tu jest absolutnie podwójna odpowiedzialność, bo i ta polityczna, ale również Prezes Rady Ministrów jest urzędnikiem, w związku z tym myślę, że absolutnie należy tę sytuację analizować pod kątem odpowiedzialności i politycznej i urzędniczej".

Dopytywany czy również karnej, Dworczyk zaznaczył, że od tego są stosowne instytucje, aby oceniać tego rodzaju sytuacje.

"Jeżeli słyszałem o różnego rodzaju zaniedbaniach w administracji, które miały miejsce, mają miejsce, to nigdy nie słyszałem o innej sytuacji, o której bardziej można byłoby powiedzieć, że państwo polskie zaniedbało najważniejszą wówczas sprawę, którą powinno się zajmować, angażując w to najważniejszych urzędników, najważniejszych polityków i dokładając wszelkich starań, żeby tamtą sprawę w sposób właściwy wyjaśniać. Tutaj mamy do czynienia z taką wręcz przykładową dezercją w sytuacji niezwykle trudnego testu, któremu zostało wówczas państwo polskie poddane" - ocenił.

"Poufna narada" u Donalda Tuska

W reportażu TVP1 wskazano m.in. że Klich został wysłany do Rosji bez wsparcia, bez zaplecza, bez tłumaczy, a nawet bez pieniędzy, a po czterech dniach jego pobytu w Rosji, odebrano łączność kryptograficzną z krajem.

Klich zapytany przez Tuska, czy lecąc do Smoleńska nie miał wyrobionej opinii na temat tego, na podstawie jakich przepisów międzynarodowych byłoby najlepiej prowadzić dochodzenie odpowiedział: To jest prawda, dlatego że ja działam w lotnictwie cywilnym, wiedziałem coś o procedurach NATO-wskich. O tym, że jakieś porozumienie jest, chyba z 1993 roku dowiedziałem się od pana ministra Parulskiego".

"Świadomość Rady Ministrów i moja po relacji ministra Grabarczyka była jednoznaczna. Że z punktu widzenia naszej wiedzy, znaczy wiedzy resortowej i pańskiej rekomendacji, Konwencja Chicagowska jest tym, czym będziemy się kierować. Nie słyszałem do dzisiaj, tzn. do pańskiego wystąpienia telewizyjnego, nie usłyszałem od nikogo, począwszy od pana jakiejkolwiek sugestii, że istniała możliwość wypracowania formuły prawnej lepszej niż Konwencja Chicagowska. I dlatego jestem zaskoczony, że sfomułował pan ten pogląd w sposób taki drastyczny w wywiadzie telewizyjnym" - odparł Tusk.

Klich odpowiada: "Panie premierze, katastrofa zaistniała 10 kwietnia. Dopiero 13 kwietnia pan premier Putin, a właściwie szefowa MAK-u, więc mamy 4 dni, ogłosiła decyzję o procedowaniu według aneksu 13. Więc 4 dni, ja sądziłem, że są cały czas prowadzone negocjacje ze stroną rosyjską, żeby wybrać... Bo ja myślę, tak jak ja odnoszę, przychylność strony rosyjskiej jest taka, że można było wybrać w porozumieniu, ale to nie ja powinienem o tym decydować, bo ja nie mam pojęcia" - podkreśla Klich.

"Dowód haniebnego postępowania"

Błaszczak zaznaczył w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że materiał TVP jest ważnym z uwagi na to, że opinia publiczna mogła już zapomnieć, co wydarzyło się bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej. "Tu mamy dowód haniebnego postępowania rządu Donalda Tuska, koalicji PO-PSL. Tak postępują tylko władze albo państwa upadłego, albo które nie chcą wyjaśnić przyczyn katastrofy i oddają śledztwo obcemu państwu" - powiedział szef MON.

Na stwierdzenie, że Tusk i ministrowie jego rządu nie znali zapisów prawnych, według których powinni wówczas postępować, by strona polska mogła uczestniczyć w śledztwie dotyczącym katastrowy, Błaszczak ocenił, że wskazuje to, iż sprawą jeszcze raz powinna zając się prokuratura.

"Jest art. w Kodeksie Karnym, który mówi o niedopełnieniu obowiązków. Nawet, jeśli popatrzymy na jakość polityków KO (...), oni byli zobowiązani, oni to zlekceważyli. Byli zobowiązani do przestrzegania zasad, prawa obowiązującego w naszym kraju" - podkreślił minister.