Arabia Saudyjska zaoferowała pomoc niemieckim śledczym w znalezieniu osób stojących za lipcowymi zamachami: bombowym i w pociągu - poinformował w sobotę "Der Spiegel". Tygodnik podał, że zamachowcy kontaktowali się z dżihadystami, m.in. w Arabii Saudyjskiej.

Według niemieckiego magazynu władze w Rijadzie są w kontakcie z niemieckimi partnerami w związku z ustaleniami, że obaj zamachowcy za pomocą czata kontaktowali się z domniemanymi zleceniodawcami z Państwa Islamskiego (IS) w Arabii Saudyjskiej.

Ze zrekonstruowanych przez śledczych fragmentów czata wynika, że zamachowcy przed przeprowadzeniem ataków odbierali instrukcje od niezidentyfikowanych dotychczas osób.

Jak poinformował "Spiegel", Riaz Khan Ahmadzai, który 18 lipca zaatakował siekierą i nożem pasażerów w pociągu pod Wuerzburgiem, raniąc pięć osób, był instruowany przez swój kontakt w Państwie Islamskim, by wjechał w tłum samochodem - jak miało to miejsce w przypadku zamachu w Nicei we Francji 14 lipca.

Chłopak, który najprawdopodobniej był 17-letnim uchodźcą z Afganistanu (później pojawiły się informacje, że w rzeczywistości był starszy i mógł pochodzić z Pakistanu), odmówił, tłumacząc, że nie ma prawa jazdy; zaproponował wówczas atak w pociągu.

Rozmowa skończyła się słowami "zobaczymy się w niebie", sformułowanymi przez późniejszego zamachowca, który po ataku został zastrzelony przez niemiecką policję.

Także sprawca ataku z 24 lipca, Syryjczyk Mohamed Daleel, który zdetonował ładunek wybuchowy w czasie festiwalu muzycznego w Ansbach, kontaktował się z kimś z IS. Dostał on polecenie, by sfilmować eksplozję ładunku, który miał w plecaku, i wysłać zdjęcia dżihadystom.

Jak pisze "Spiegel", śledczy sądzą, że zamachowiec prawdopodobnie zginął przypadkowo w eksplozji przyniesionej przez siebie bomby. Zapewne nie miał być to zamach samobójczy, bo sprawca planował kolejne ataki.(PAP)