Europoseł Ryszard Legutko zarzucił członkom Parlamentu Europejskiego nierzetelność w przygotowaniu debaty o Polsce. Dyskusję z udziałem premier Beaty Szydło zorganizowano po wydarzeniach wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego i po zmianach w mediach publicznych.

Europoseł, wybrany z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, przekonywał, że obawy i wątpliwości co do konstytucyjnego i demokratycznego charakteru polskich przemian mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Mówił, że informacje od polskiego rządu przyszły wcześniej, ale nie ma po nich śladu. "Tak jakbyście Państwo to wszystko wyrzucili do kosza" - powiedział. Dodał, że wiedzę na temat sytuacji w Polsce europosłowie czerpali zapewne z mediów. "Przyznajcie się, że jesteście z faktami na bakier" - mówił.

Europoseł podkreślił, że w Unii Europejskiej najwyraźniej obowiązują podwójne standardy. Inaczej traktuje się dominację niektórych partii w danym kraju, a zupełnie inaczej - sytuację, gdy zwycięża ugrupowanie, któremu większość Europarlamentu jest niechętna.

"Przez ostatnie 8 lat w Polsce mieliśmy do czynienia z czymś w rodzaju państwa jednopartyjnego - jedna partia kontrolowała praktycznie wszystkie instytucje. Słyszę nagle od państwa, że nie chodzi o sprawy personalne. Gdyby moja partia wstawiła 14 sędziów do 15-osobowego Trybunału Konstytucyjnego, to w tej izbie rozpętałoby się piekło" - argumentował europoseł.

Ryszard Legutko tłumaczył, że takie działanie Europarlamentu podważa zaufanie obywateli Europy do tej instytucji i jest szkodliwe dla przyszłości Starego Kontynentu.