Zdaniem mecenasa Andrzeja Rogojskiego, prokuratura radykalizuje swoje działania, chociaż nie ma do tego żadnej podstawy prawnej. Przekonuje, że trudno mówić o porwaniu, gdy rodzić ma prawo do opieki nad dzieckiem i dodaje, że ojciec, któremu przez ostatnie pół roku matka utrudniała kontakt z synem, chciał po prostu nadrobić zaległości.
Inaczej widzą to śledczy, a zmiana kwalifikacji czynu- jak tłumaczy Małgorzata Chrabąszcz z Prokuratury Okręgowej w Radomiu- wynika wprost z Kodeksu Karnego.
Za uprowadzenie i pozbawienie wolności grozi kara do pięciu lat więzienia, ale jeśli takie działania trwają dłużej niż siedem dni- a tak było w tej sytuacji- sąd może skazać sprawcę nawet na 10 lat. Równolegle- przeciwko podejrzanemu- toczy się inne postępowanie, które dotyczy znieważenia funkcjonariusza publicznego. Poszkodowanymi są kuratorzy sądowi, którzy nadzorowali jego spotkania z dzieckiem.
Być może jeszcze dziś prokuratura wystąpi do sądu z wnioskiem o przedłużenie mężczyźnie aresztu. Do porwania trzylatka doszło dwa tygodnie temu. Trzech zamaskowanych sprawców czekało na klatce schodowej. Gdy matka wychodziła z synem, odebrali jej go siłą, wsiedli do samochodu i odjechali. Policja uruchomiła Child Alert. W sprawie zatrzymano jeszcze osiem osób. Cztery z nich usłyszały zarzuty współudziału w porwaniu, cztery kolejne po przesłuchaniu zwolniono.