Świętujący na ulicach pseudokibice zniszczyli jednak wóz transmisyjny Telewizji Polskiej, na placu odpalali race, wielu pijanych kibiców rozbijało butelki. Nie ma informacji, by ktoś ucierpiał.
Inżynier wozu Bartłomiej Wojtczak skarżył się na antenie TVP Info na słabe zabezpieczenie Placu Mickiewicza w Poznaniu , gdzie zgromadziły się tysiące kibiców. Według jego relacji, zamaskowani mężczyźni weszli na dach wozu. Bartłomiej Wojtczak mówi, że prosił o ochronę policji, jednak na próżno. Samochód nie nadaje się do jazdy, ma wybitą szybę, uszkodzone systemu antenowe. Koszt takiego systemu antenowego to około 300 tysięcy złotych - dodaje.
Młodszy aspirant Maciej Święcichowski z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu powiedział IAR, że policja będzie ustalać sprawców zniszczenia telewizyjnego wozu. Nie zgodził się z zarzutem o słabe zabezpieczenie imprezy. Tłumaczył, że były trudności w dotarciu do dziennikarzy. Jego zdaniem, policja miała zabezpieczone siły i środki do ochrony, jednak przeanalizuje całe wydarzenie.
Impreza była monitorowana przez policjantów w radiowozach. Także według Polskiego Radia Merkuy, niektórzy obserwatorzy narzekali że policja zachowała się zbyt biernie. Według policji w szczytowym momencie, na Placu Mickiewicza było 20 tysięcy osób. Policyjny negocjator Dariusz Loranty powiedział w TVP Info, że powściągliwa reakcja funkcjonariuszy w przypadku takiego tłumu, była prawidłowa. Święcichowski dodał, że nie ma informacji , by doszło do poważnego zniszczenia miejskiego mienia. Bilans pojawi się dopiero rano.