Prezydent Komorowski podkreślał, że PiS popełnił błędy w zarządzaniu wieloma stoczniami w Polsce. "Bo przecież błędem było rozdzielenie Stoczni Szczecińskiej i Gdyńskiej, błędem była źle przeprowadzona prywatyzacja Stoczni Gdańskiej, błędem było nieumiejętne prowadzenie negocjacji o możliwość wsparcia przez państwo polskie w ramach pomocy publicznej Stoczni Szczecińskiej, gdy znalazła się w trudnej sytuacji" - podkreślał walczący o reelekcję prezydent.
Komorowski mówił, że od jego wygranej w niedzielnych wyborach zależy "kurs na utrzymanie polskiej wolności". Przekonywał, że Polska potrzebuje "sternika" nie tylko doświadczonego, ale i odpowiedzialnego.
Walczący o ponowny wybór prezydent mówił, że tej odpowiedzialności brakuje w obietnicach wyborczych Andrzeja Dudy. Jak mówił Komorowski, pokrycie wszystkich zapowiedzi jego kontrkandydata równałoby się z podwyżką podatków, albo pójściem drogą Grecji. Urzędujący prezydent przyznał, że on również obiecuje w kampanii wyborczej, ale jego propozycje są możliwe do realizacji.